ZNALAZŁEM SWÓJ ROWER! Wiara uskrzydla! :D
Jest godzina 23, znowu Florencja pochłonęła mnie na cały dzień. Jednak jestem, chociaż cały przemoczony, od stóp do głów, ale z rowerem.
Od dnia kiedy ukradli mi rower, chodziłem po mieście na różne koncerty itd i zawsze przeglądałem stojące rowery, może a nuż byłby mój. Przez te dni widziałem setki tysięcy rowerów, moja głowa latała na okrągło :) Wychodząc z kościoła, z niedzielnej mszy, razem z bułgarskim przyjacielem szliśmy do niego zrobić sobie włoski obiad. A tu nagle odprawiając swój rytuał poznaje swój rower, tą specyficzną kierownicę w kształcie rogów, te same siodełko,pedały, 2 zapięte blokady, których nie używałem! TAK ! Jedyne co się zmieniło to brak napisów na ramie. Myśleli że ciężej będzie poznać..ale gdzieś tam wiara była, że go znajdę..ale nie wiedziałem, że aż tak blisko domu! ;o Mój numer domu to 48, a on był przypięty solidnym zapięciem razem z innym rowerem bez koła, przy nr 162.
Zaczęła się ulewa. Pobiegłem szybko do mieszkania do mojej "babci" lecz jej nie było. Spotkałem ją na klatce. Wszystko opowiedziałem i zaczęliśmy dzwonić do Carabinierów. Kazali nam przyjechać..ok..pojechaliśmy autobusem. Na miejscu kazali na pójść do innego wydziału. Tak lało, że już na tym etapie mogłem spokojnie ściągnąć buty i spodnie - by wyszło na to samo.
Gdy odstaliśmy swoją kolej, weszliśmy do środka i Carabinier zaczął pisać raport. Wszystko się wypytał, kiedy, co, gdzie, jak. Ja natomiast podałem wszystkie szczegóły roweru, kolor, kształt, wady, kod zabezpieczenia, przerzutki, tyle światełko..itd jednak najważniejsze było, że był zarejestrowany w policji w Polsce i miał specjalne numery. Valentino (przyjaciel z Bułgarii) cały czas czekał koło roweru i czatował w razie jakby ktoś miał go odblokować. Postał tam dobre 2,5 godziny (Valentino dzięki !!!). Dostałem raport i miałem jechać do roweru i stamtąd dzwonić po specjalne służby, które rozcięłyby obce zapięcie.
Zadzwoniła babcia, kazali jej dzwonić do kogo innego. Dodzwoniliśmy się znowu do karabinierów (tym razem trochę innych ;p) i postanowili, że szybko przyjadą! Więc czekałem z Valentino ponad 30min...
Przyjechali 2 wozami, w tych swoich dopasowanych mundurkach z legginsami. Porozmawialiśmy grzecznie, dopóki z 2 wozu nie wysiadł jakiś paker carabinier i zaczął swój wywód, że nie odetną nic, bo nie mam przy sobie dokumentów od roweru, coś jak dowód rejestracyjny...a kto go ma w ogóle?...
Całe szczęście, że pojechał dość szybko i zostaliśmy tylko z 2 carabinierami. Musiałem go przekonywać, że to mój rower i w końcu uległ. Dał nam nożyce i powiedział, że zapięcie jest za grube na te nożyce i nic nie da się zrobić, ale jak chcecie to próbujcie chłopaki. Odpięliśmy go. Co prawda wszyscy się gapili na ulicy, co my takiego robimy. Jak zawodowi złodzieje, ale pod eskortą policji, także wszystko okej ;)
Rzeczywiście z przecięciem łatwo nie było, tym bardziej, że czuliśmy się jak pod prysznicem.
Chłopaki nam podziękowali, podpisaliśmy co trzeba i teraz mam rower w pokoju. Poszukam jakiegoś małego składaka, żeby zajmował mniej miejsca, był lżejszy, żebym mógł go wygodnie wnosić na noc do domu. Widziałem, że sporo na mieście jeździ tego typu rowerków :)
Podsumowując, była to niezła lekcja pokory, cierpliwości i w.iary w to, że na pewno się ułoży. Kolejny raz się przekonałem, że nawet jak człowiek nie umie rozmawiać w jakimś języku to zawsze się dogada jak będzie trzeba, nawet w deszczu przez telefon z carabinierami ;) Oczywiście liczę się z tym, że gra zaczyna się od początku i znowu mogę stracić różne rzeczy. Chciałbym widzieć minę tego kogoś, jak rano będzie chciał odjechać tym rowerem i... zobaczy, że sam został "okradziony". Z tego co mówił policjant, nie często się to zdarza, taki mały cud.
Ta niedziela była pełna wrażeń, odwiedzenie Galerii Uffizi, koncert orkiestry, polska msza, chociaż to nie to samo co u nas...Pozdrowienia Lektorzyki i Zespół ! :** i oczywiście Księciu :) Wpadajcie !
Mi by się nie chciało i pewnie dałabym sobie spokój z rowerem. Lenistwo nie zna granic :D
OdpowiedzUsuńhehe no nie zna granić :P dobrze, że w drugą stronę też nie zna :D
OdpowiedzUsuńMattowi w Pzn też ukradli rower (nawet dwa) ale tu coś odnaleźć jest po prostu niemożliwe:(
OdpowiedzUsuńGratuluję cierpliwości i szczęścia;)
Miło się czyta Twoje posty;)
mojemu Krzysiowi ukradli w Danii juz 2 rowey- przez 2 miesiace. niestety bardzo drogie, sprowadzone z polski. szansa na odnalezienie zadna... :/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Meg ;)