"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

piątek, 20 września 2013

Nastał i ten czas: Erasmus 2012/2013 - mission completed!

 

Koniec września...minął dokładnie rok od mojego przyjazdu do Florencji. W ten sposób koło się zamyka. Roczny pobyt za granicą to już przeszłość i z czystym kontem mogę zacząć nowy rok akademicki w Gdańsku. Ale za nim nastanie 1 października powróćmy do tego, co się tam wydarzyło w wielkim skrócie.

Czas na podsumowanie!! :D


Stereotypowy Erasmus


Niestety stereotypowy Erasmus często zgadza się z rzeczywistym. Są studenci, którzy żyją chwilą i z wymiany wyniosą nocne wspomnienia, z niezapomnianej imprezy i okoliczności następnego dnia. Są też studenci, którzy wyniosą cenne doświadczenie, języki oraz nowe umiejętności.
Kto będzie wygranym? Kto lepiej wykorzysta tą szansę? Imprezowicz powie, że ten pierwszy, ja powiem, że ten drugi.


Tak jak myślałem, z wymianą jest tak samo: co kraj to obyczaj. Generalnie Erasmus w każdym państwie ma te same Europejskie zadanie i działa na tych samych warunkach, jednak w rzeczywistości jest inaczej :)
Życie Erasmusa (stereotypowo: Impreza Impreza i gdzieś tam Nauka, większość stereotypów się sprawdza)  jest inne: różnią się napotkane sytuacje, otaczające środowisko i sposób w jaki student osobiście podchodzi do szansy jaką jest wyjazd.

Nauka zazwyczaj łatwa, jednak wszystko zależy od profesora, a jeszcze więcej od podejścia studenta. Można zdać przedmiot w innym języku, można uczęszczać i nie uczęszczać na zajęcia. Jednak jeżeli ktoś ma priorytety, którym są chociażby nauka języka, każdy z osobna wykład jest ciężką pracą i wspaniała okazją na obycie się z językiem, wzbogaceniem swojego słownictwa i nauką zwrotów i pojęć z danego obszaru życia ;)

Chwile, które się pamięta...


Momenty, które dawały najwięcej radości, które wynikały z ich prostoty i wewnętrznego bogactwa. Oto momenty, do których będzie chciało się wracać…i to nie jeden raz :
-...zdarzało się, że spotykałem po kilu miesiącach ludzi, z którymi miałem pierwsze kursy włoskiego...Uczucie takie jakbyśmy się nie widzieli latami i zdziwienie że Florencja ich wciągnęła na tak długo. Czasami w biegu wymiana uśmiechu i przypomnienie miłych wspomnień...
- niesamowity klimat: wracając wieczorami z uczelni, szczególnie po ciężkim dniu… jadę na rowerze, czuję cieplutki, lekki wiaterek, dookoła stare zabudowania, gigantyczna katedra w centrum, wąskie uliczki, mijanie tysięcy turystów i ta beztroska jazda na rowerze zamieniająca się w niesamowity relaks z poczuciem szczęścia…

-...mówienie sobie "ciao!" na uczelni i w mieście! W Polsce przeważnie mówi się "Ciao" dla zabawy, z przyjemności. Tam to był obowiązek, którego nie można było ominąć mówiąc "cześć" :) Świat bajki zmieszał się ze światem rzeczywistym ;)
I co najważniejsze to zazwyczaj inni studenci mnie zaczepiali, bo ja jakoś rzadko widzę ludzi ;p heh zawsze miło przyjmują, pytają jak leci, czy w czymś pomóc ehh ;)

-...przygody na każdym kursie. Z każdą nową nauką języka rozpoczynała się nowa przygoda, nowi ludzie ( lub pojedyncze osoby, starzy znajomi, taka rodzina Erasmusów - wygnańców heh)

-...samo studiowanie za granicą. Samotny wyjazd, rzucenie się na wielką wodę i bezproblemowe przepłynięcie jej. Nauka innych języków po włosku, zdawanie egzaminów po włosku, wszędzie dookoła włoski...i kto by pomyślał jeszcze kilka lat temu, że w ogóle zacznę przygodę z tym właśnie językiem ;)

- odkrycie siebie ze strony naukowej, rozjaśnienie przyszłości i nowych priorytetów, upewnienie się w dotychczas reprezentowanych wartościach i wierze... - piszemy o stronie naukowej, więc musiało zabrzmieć w tym stylu :D
Ale to prawda. Dużo rzeczy się rozjaśnia, łatwiej podejmować decyzje, rozumieć innych ludzi i po części samego siebie. Bo tylko będąc samemu, gdzieś daleko, sprawdzając się przy różnych okazjach, pokonując strach i wstyd można w pełni poznać samego siebie i ułatwić wiele przyszłych wyborów... 

-...ludzie, których tam poznałem... Niesamowite uczucie, kiedy nikt wokół Ciebie nie rozmawia po polsku. Kiedy umawiamy się na wieczorne spotkania na mieście, słuchając muzyki, oglądając uliczne parady i happeningi, wymieniając swoje zwyczaje, tradycje, ucząc się swoich języków. Odwiedzanie się w domach, wspólne świętowanie urodzin i festiwalów florenckich..coś pięknego.


Meksyk, Hiszpania, Węgry


Słowacja, Turcja, Hiszpania, Portugalia


-...to że wraca się do domu do Florencji... Wracając z Polski mówiłem, że wracam do domu. Jakie to było dziwne, że większość ludzi leciała do Florencji na wakacje, szukała hotelów, patrzyła na mapy i przewodniki, a ja wychodziłem z pociągu, szukałem kluczy i zmierzałem z walizkami do swojego mieszkania, niedaleko od centrum...

- Valentino...i wiele spontanicznych akcji na mieście, w domu, w środkach komunikacji heh

 

...i kilka sytuacji pojedynczych jak:

- bieg w maratonie 10km, uliczkami starej Florencji
- wyprawy rowerowe z Martyną i Pawłem oraz wszystkie podróże po włoskich miasteczkach... 


- zbieranie tacy w najważniejszej Katedrze w Wielki Czwartek.
- naprawianie roweru u mechanika, z którym w miarę upływu czasu, mogłem rozmawiać co raz więcej, bo co raz lepiej go rozumiałem ;)
- całe akcje z rowerem, kradzież, odnalezienie itd...
- nagranie filmu z Erasmusami w centrum Florencji

- zwiedzanie Barcelony w języku włoskim oraz spanie na plaży

 
- samotna wyprawa na Maltę, z bagażem podręcznym i namiotem...










 
- ogrom Katedry  Santa Maria del Fiore, która  zawsze robi na mnie wielkie wrażenie. Zastanawiałem się, kiedy przyjdzie moment, w którym przyzwyczaję się do widoku katedry i nie będzie dla mnie czymś wyjątkowym - nie doczekałem się takiego momentu. Czy to w dniu przyjazdu, czy wyjazdu zawsze wydaje się być wyjątkowa i wielka!


Podobnych chwil było z pewnością wiele ale nie sposób ich wypisać. Każde zrobione zdjęcie przypomina inna, bezcenną chwilę.

Cieszę się, że nawet tam nie miałem czasu na nudę. Wykorzystałem wolny czas na dodatkowe zajęcia. W ten sposób doświadczyłem wielu nowych rzeczy oraz spełniłem się. Mimo, że był to obcy świat, to żyłem w wiecznym pędzie bez którego już chyba nie sposób się uwolnić ;)
 

Miałem okazję wypróbować kilka samochodzików ;)



Zajęcia dodatkowe...


...to one wypełniały czas, który miałem poprzez zaliczanie egzaminów w pierwszym terminie, szybsze dojazdy dzięki rowerowi i odpowiednia organizację czasu, którą opanowałem już w zadowalającym stopniu ;)


Języki obce


 Mówiąc o zajęciach dodatkowych najważniejszymi są języki obce. Mają świetną okazję: korzystna cena, wielkie chęci i czas postanowiłem spróbować jak najwięcej języków.

 Przez ten czas odbyłem 3 kursy języka włoskiego, 2 kursy hiszpańskiego, kurs chińskiego, francuskiego i angielskiego.



Od początku do końca priorytetem był j. włoski. Ostatecznie zdążyłem zdać włoski na B2, hiszpański na B1 i angielski B2.

włoski: bardzo ładny język, jednak osobom, które nie planują przyszłości z Włochami doradzam najpierw naukę hiszpańskiego. Łatwiejszy, o wiele bardziej pożyteczniejszy i stanowi dobrą podstawę do nauki kolejnych romańskich języków. 

hiszpański: Znając włoski, 3 razy łatwiej jest nauczyć się hiszpańskiego. Schemat czasów jest taki sami, szkielety konstrukcji zdań trzeba zastąpić trochę innymi wyrazami, na koniec wystarczy dodać seplenie w mowie i mamy hiszpański :D  Ogólnie język łatwiejszy od włoskiego.

angielski: Nie za specjalnie darzę miłością ten język, jednak mimo wszystko jest najważniejszy i po prostu trzeba go znać. Zdecydowanie nr 1 w użyteczności i przy wahaniu się do którego języka najbardziej się przyłożyć odpowiedź jest jasna, nawet jak bierze nas na wymioty ;p (chociaż tu pozdrawiam wszystkich
deutschsprachig ;p:)

francuski: Często słyszę, że to ciężki język i chyba się zgadzam. Oczywiście nie na tyle, żeby nie zacząć się go uczyć. Dla mnie to taka nietypowa mieszanka angielskiego i włoskiego z nietypową wymową. Warto spróbować ;)

chiński: Totalne kongo :D Większość ludzi na kursie było z samej ciekawości. Wszystkiego trzeba uczyć się jak w przedszkolu. Wymawianie alfabetu, akcentów itd. Słyszałem wiele opinii, że nie opłaca się uczyć chińskiego, bo nauka zajmuje zbyt dużo, a porównywalnych efektów nie widać. Język trudny ale do ogarnięcia. W moim przypadku uczyłem się go po włosku. Czasochłonne było tłumaczenie nieznajomych mi wyrazów, wyglądało to tak (na prostym przykładzie): 

 il cane (po włosku) (chiński znaczek) - gǒu (przetłumaczone znaczek w naszych literkach)- goooouu (jak się czyta łaciński zapis) - pies (jak nie znałem po włosku)     

 (5 tłumaczeń, żeby dojść do ostatecznego znaczenia)

Mimo to sprawiało mi to wiele radości i z chęcią bym pouczył się czegoś więcej. Już miałem okazję wykorzystać swój chiński na Tajwanie i o dziwo z pozytywnym skutkiem! - a to baaardzo mobilizuje ;)


Po kursach doszedłem do kilku przemyśleń, które ułatwiają naukę języków i otwarcie się przed innymi ludźmi...

1) Co innego uczyć się w domu, w Polsce, gdzie wychodząc na miasto nigdy nie użyjemy tego języka. Tam było inaczej. Za każdym razem, kiedy wychodziłem z danego kursu już za drzwiami stali koledzy z zagranicy, z którymi mogłem porozmawiać, czy to po francusku, chińsku, hiszpańsku. Po każdych zajęciach miałem dosłownie jeden tydzień praktyk języka wychodząc na miasto lub spotykając się ze znajomymi :)

2) Nauczyłem się, że nie ważne jak mówisz, gramatycznie, czy niepoprawnie - ważne, że próbujesz. Nie ważne, że ktoś Ciebie wyśmieje, że użyłem nie tej formy co trzeba - na naukę zawsze jest czas i jeżeli idziesz ambitnie w tym kierunku to nikomu nic do tego. Kiedyś będzie taka chwila, że będziesz sam na sam z cudzoziemcem i każde słówko będzie na wagę złota, a nie odpowiednia forma czy "s" w czasownikach przy trzeciej osobie w jęz. ang.

3) Nie da się nauczyć w pełni języka obcego nie wyjeżdżając do innego kraju. Zaczynając od niechęci nauki, straszenie złymi ocenami albo oblaniem egzaminu za nieprzygotowanie się...- Wszystko to demotywuje i zniechęca do nauki, bo zamiast przyjemności z języków obcych, mamy nakaz i obowiązek. Wszyscy się stresują, wyścig szczurów, kto lepiej napisze sprawdzian, walka pomiędzy nauczycielem i uczniami, kto lepiej ściągnie i czy przyłapią. Aż się odechciewa. Ja mam tak z angielskim, którego byłem zmuszany się uczyć. Z jednej strony dobrze, bo nie każdy pomyśli, że kiedyś mu się to w życiu przyda ale z drugiej są inne sposoby na naukę, bez zmuszania i straszenia ocenami.
Będąc za granicą nie mamy wyjścia i musimy komunikować się w ich języku. W ten sposób mamy cały czas kontakt z językiem i chcąc czy nie chcąc musimy automatycznie zapamiętać pewne zwroty i praktykować swój język w rzeczywistości a nie na symulowanych rozmówkach i czatującym otoczeniu aby wytknąć błąd i ukarać za to. Dzięki temu nauka języków jest przyjemnością i zajmuje o wiele mniej czasu ;)

4) Nie ważne jak mówisz i jak piszesz. Próbuj, szlifuj, słuchaj rad od bratnich dusz i nie daj się zamknąć przez śmiech innych lub niepoprawną krytykę.
 Każdy robi błędy w nauce, posługiwaniu się językami obcymi, jednak porównując je do innych błędów życiowych są niczym, wiec warto próbować jeszcze raz i jeszcze raz aż w końcu się uda zapamiętać ;)


Wolontariat 

Wszystko zaczęło się od chęci pracy z dziećmi, obojętnie czy to nauka jakiegoś języka, czy tańca więc szukałem. Znalazłem organizację Creative Corner prowadzoną przez kobietę z USA. Wszystko zapowiadało się bardzo dobrze, jednak ostatecznie wszystko się przeciągało i zdołałem tylko pouczyć dzieci Polki i przedstawić po polsku i włosku ilustrowaną "Lokomotywę" Tuwima ;)  Zawsze coś, jednak można było zrobić więcej, gdyby było bardziej profesjonalne podejście owej Pani.



Taniec

Skoro nie wyszła nauka tańca w organizacji wolontariackiej (współwłaścicielka uczyła baletu i obawiała się konkurencji - ?!?!?!) zgłosiłem się do szkoły tańca i już tam zostałem ;) Miałem zajęcia z łaciny (samba, cha cha, rumba, paso, jive), a na koniec sam mogłem wystąpić we włoskim teatrze z prawdziwego zdarzenia! :D




Podróże... 

 Głównym powodem pisania bloga był wyjazd na Erasmusa do innego państwa, jednak prawdziwym trzonem bloga były relacje z licznych podróży. Stąd też powstał Jacek-traveler, który muszę przyznać sam jest zaskoczony ilością wykonanych lotów, zwiedzonych miejsc i poznanych dzięki temu ludzi. Przy czym nie zapomina, że tak zawsze nie będzie i  bardzo docenia cały ten czas i wszystkie szczęśliwie zakończone wojaże.










Zacznijmy od małego podsumowania wyjazdów:   

Włochy

Odwiedziłem następujące miasta: Arezzo, Rzym , Mediolan, Luca, Livorno, Pisa, Viareggio, Bibbiena, Cinque Terre, Elba, Fiesole, Perugia, Asyż, Rimini, San Marino, La Verna, Montepoldi, Bolonia, Pistoia, Pratolino, San Gimignano, Siena, La Spezia, Wenecja, Watykan


Pokaż Włochy na większej mapie

Cinque Terre, 26.05.13r.







 Europa
Dokładnie przejrzałem miejsca poza Włochami:  Barcelona, Girona, Malta oraz byłem trzy razy w Polsce
-w październiku na 3 dni (pokaz)
-przed świętami Bożego Narodzenia (wylot na pokaz do Chin)
-na Wielkanoc - w domu ;)




Pokaż Europa na większej mapie


Malta 1.06.13r.




  Świat 

 W ciągu tego roku niespodziewanie i zupełnie zaskakująco wyszły podróże do Chin - na tourne pokazowe na północy i południu oraz na Tajwan - Mistrzostwa Świata Formacji Tanecznych, gdzie udało się wywalczyć III miejsce! (Relacja z Tajwanu będzie opisana ale już na innym adresie, nie dotyczącym Erasmusa we Florencji ;)




Pokaż Świat na większej mapie



Chiny, Wielki Mur Chiński/ spływ rzeką Li do Yangshou / Pokaz w Laibin



Przez rok leciałem 20 razy samolotem, odwiedziłem 10 państw i 60 miast ;)


"Przy tylu podróżach już sam nie wiedziałem jakim językiem się posługiwać. Jadąc autobusem zastanawiałem się w jakim języku będzie rozmawiał pan obok - poczułem się obywatelem europy..."  
Jacek-traveler, Malta 2.06.2013




Goście...

 Nie raz zapraszałem Was, żebyście mnie odwiedzili. Nie jest łatwo wyjechać w ciągu roku szkolnego, nie każdy może sobie pozwolić ale może ktoś, kiedyś planował zwiedzić Włochy albo był chociaż przejazdem w pobliżu ;)

Niektórym się udało i bardzo z tego powodu się cieszę. Co do niektórych gości nie wierzyłem, że przyjadą, a przyjechali :D W ten sposób mogłem pokazać Florencję gościom z Polski, a nawet starym znajomym z zagranicy! ;)

Odwiedzili mnie: Natalka, Hubert i Maya (Japonia), Aysegul (Turcja), Marcin i Marta, Kamil i Basia, Klaudia i Patrycja oraz ciocia! :D

:*
Dzięki za te piękne chwile spędzone razem na obcej ziemi. Zawsze z radością wracam do tych chwil i mam nadzieję, że jeszcze gdzieś kiedyś się odwiedzimy w podobny sposób! ;) :*



Co dalej?...

  
Często jestem pytany czy chciałbym wrócić do Florencji?

-Ku zdziwieniu odpowiadam, że nie. Nie dlatego, że było źle i mam niemiłe wspomnienia. Sami wiemy jak mi tam było. Chciałbym przeżyć podobne chwile ale już w innym mieście, w innym państwie, gdzie czekałyby na mnie nowe wyzwania, trudności, ludzie i miejsca, które mógłbym odwiedzić ;)

Czy będę kontynuował pisanie bloga??

Tak i nie.   
Nie, bo etap Erasmusa we Florencji kończy się tym postem i ten blog już nie będzie rozwijany. Może ukazać się jeden, dwa posty więcej, jeżeli w przyszłości znów powrócę do Włoch lub uda się dostać na praktyki. Z tego bloga powstaje już książka i niedługo zamierzam ją symbolicznie wydać ;)

Tak, bo tworzę nowy blog pod tym samym imieniem Jacek-traveler, który będzie dotyczył wszystkich kolejnych zagranicznych wypraw, relacji ze spotkań ze znajomymi z Erasmusa itd. Jednak nie będzie to blog regularny jak ten, w którym posty ukazywały się co tydzień. ;)
Już teraz zapraszam na pierwszy post o Hong Kongu i Tajwanie pod nowym adresem: http://www.jacek-traveler2.blogspot.com/   który ukaże się już niedługo.  ;)



Nauka

-Ten rok akademicki spędzę w Gdańsku na PG, będzie to ostatni rok licencjatu.
-Najbliższym celem są miesięczne praktyki w Ambasadzie RP w Rzymie. Jestem już rok starszy, czyli mam najniższy wiek w którym można kandydować. Zobaczymy jaki będzie efekt. Jeżeli się uda to planuję wyjechać luty/marzec tuż po sesji.
-Na wakacje zamierzam wyjechać na misję, gdzieś w świat...
-Później nic nie wiadomo ale magister w Polsce, a później może doktorat poza granicami naszego kochanego kraju...

Nie zamierzam też przestawać z nauką języków. Pomału robią się jak narkotyk. Ucząc się dla siebie kolejnego języka, rozpracowując jego schematy, chęć i ciekawość kolejnych języków rośnie. Tym bardziej jak mam z kim rozmawiać i ich próbować...;)

Znajomości

 Tyle ludzi przewinęło się przez ten rok. Tylu nowych znajomych z tak daleka. Po Erasmusie kontakty się urywają, czy piszemy ze sobą?

- Według mnie wszystko zależy od nas i od tego w jaki sposób poznaliśmy daną osobę.  Jeżeli jest tak, że poznajesz ludzi na imprezie lub szukasz znajomych na siłę, to prędzej czy później o nich zapomnisz i nic wam nie zostanie oprócz większej liczby znajomych na fejsie... Jeżeli poznajesz ludzi spontanicznie, przy wspólnej pracy, przy codziennych obowiązkach zbyt dużo was łączy żeby o nich zapomnieć i  100 razy łatwiej jest utrzymać kontakt. Wynika on z własnej ciekawości i chęci rozmowy z druga osoba aniżeli z siły, żeby jakiś kontakt utrzymać.

Jak do tej pory mam kontakt ze znajomymi z I jak i II semestru z Florencji. Często piszemy na fb, a z niektórymi nawet rozmawia się na skype ;)


Podróże

Każdy z nas Erasmusów ma plany, żeby się odwiedzić. Prędzej, czy później na pewno to nastąpi.
Jak na razie czekam na polską ekipę w Gdańsku. Przyjechać w odwiedziny chcą też Hiszpanki, także wszystko możliwe. A co ze mną? W tym roku raczej nie planuje wyjazdu (chociaż znając życie to i tak coś wypali) natomiast w następnym poważnie myślę o Istambule, Izmirze, Północnej Hiszpanii i Bułgarii. Zobaczymy ;)

Festiwal w Wenecji: 9.11.12r.


Podziękowania... niech żałują Ci co nie czytali ;)

 W tym miejscu chciałbym bardzo podziękować rodzinie - Mamie, Tacie, Bratu, Cioci za wszystko. Za pomoc w załatwianiu spraw w Polsce i całe "zaplecze" bez którego nie byłoby mnie we Florencji i nie mógłbym robić tego co robiłem i mieć co miałem! Dziękuję.


Teraz spójrzmy na licznik wyświetleń bloga: około 11300 razy był wyświetlany blog.
Jak już kiedyś tłumaczyłem, pierwsze kilka postów pisałem dla własnej wygody. Zbyt dużo dostawałem wiadomości jak mi tam jest, co robię itd , więc postanowiłem opisywać sytuację, żeby móc później tylko dopowiadać co ciekawsze rzeczy ;)

 Jednak z czasem wszystko się przerodziło w profesjonalne pisanie, żeby nie tylko było wiadomo co słychać u mnie, ale żebyście zwiedzali razem ze mną, dowiadywali się różnych ciekawostek o świecie i zdarzeniach które się natrafiają. Pisałem go dla Was, żebyście wiedzieli jak jest na Erasmusie, bo wiem, że nie każdy miał i będzie miał taką okazję i możliwość.

Miałem pisać bloga dopóki nie przestanie byś czytany - tak się nigdy nie stało, bo każdy post w dniu publikacji otwierany było ok 150 razy ;)


Dzięki Wam mogłem kontynuować pisanie bloga i dlatego to Wam wielkie dzięki za śledzenie moich losów.
Jeszcze bardziej dziękuję za wszystkie dobre słowa, komentarze i za to, że mogłem się czuć jakbym był tam z Wami. Za wszystkie uśmiechy i prywatne wiadomości z wielkim optymizmem i pięknymi słowami. Bardzo Wam wszystkim dziękuję! 


16.02.13r. - Pistoia, powrót z gór

Dziękuję za wszystkie Lubię to! Wiele z Was robiło to bardzo często, jednak w tym miejscu chciałbym wyróżnić osoby, które najczęściej, a nawet zawsze lajkowały nowe posty na  fun page na fb:

 Ania Mościńska,   Marcin Lipa,    Katarzyna Zacharek    i   Justyna Badaszko!


niby głupie kliknięcie, a dawało mi tyle radości! ...i zawsze wiedziałem, że jest dla kogo pisać. Dzięki :*

A w jakim państwie najczęściej był otwierany blog? ;) :


Wykres najpopularniejszych krajów wśród przeglądających bloga
Polska
 7025
Włochy
 1645
Wielka Brytania
 502
Stany Zjednoczone
 408
Niemcy
 204
Bułgaria
 193
Hiszpania
 159
Rosja
 139
Francja
 82
Ukraina
 37



Finito...


Powtarzam to ciągle i wielu osobom: to co działo się przez ostatni rok to jeden wielki cud i wielka zmiana. I o dziwo nie chodzi tu o sam program Erasmus, bo on tylko otwiera drzwi do wolności, którą można wykorzystać po swojemu, każdy jak chce, według własnej woli, realizując to, co ma się w głowie.

Tu myślami wracam do czuwania maturzystów na Jasnej Górze, gdzie właściwie wszystko się zaczęło...Od tego czasu łatwiej jest podejmować decyzje, stawiać czoła wyższym wymaganiom oraz podchodzić z odwagą i rozsądkiem do napotykanych problemów. Będąc samemu we Włoszech nigdy nie czułem się sam. Wybierając kursy, wyprawy i dodatkowe zajęcia nigdy nie wybierałem ich sam. Pamiętam, doceniam, dziękuję i polegać nie przestanę, bo to dopiero wstęp do głębokiej wody...lub bardziej do ogrodu pełnego owoców, które można zbierać jak się dobrze wejdzie.



 
"Drodzy młodzi, niech was nie zadowala nic co jest poniżej najwyższych ideałów! Nie dajcie się zniechęcić tym, którzy rozczarowani życiem nie słyszą głębszych i bardziej autentycznych pragnień ich serca. Macie rację gdy nie godzicie się na nijakie rozrywki, przelotne mody i propozycje, które was umniejszają. Jeśli zachowacie wielkie pragnienie Boga, zdołacie uniknąć przeciętności i konformizmu, tak rozpowszechnionych w naszym społeczeństwie”. 


Bł. Jan Paweł II




...dziękuję. 



sobota, 31 sierpnia 2013

Pożegnanie z Italią w Wiecznym Mieście


 Ostatnim etapem kończącym moją włoską przygodę był tygodniowy pobyt w Rzymie na szkoleniu z tańca towarzyskiego. Oprócz zajęć mieliśmy trochę wolnych chwil i każdą z nich wykorzystywaliśmy na bieg po Rzymie.  Każda chwila spędzona w tym wiecznym mieście, w takim towarzystwie była bezcenna, tym bardziej, że sam dojazd do centrum zajmował nam godzinkę.

Od prawej: Milena (foto), Marta, Sebek, Arletta, Mariusz, Ala, Patrycja, Michał, Kasia, trener, Marek, Mateusz ;p, Piotrek, Pola, ja.

 W Rzymie byłem już kilka razy, opisywałem ścieżki, więc tym razem skupię się tylko na rzeczach nowych i wyjątkowych dla mnie.

 W rezydencji u Franciszka 


Była niedziela. Postanowiliśmy wcześniej wstać i pojechać do Watykanu najpierw na Mszę św., a później od razu na Anioł Pański o 12:00 na Placu św. Piotra. Trasa była taka sama. Z hotelu busem na stację kolejową. Pociągiem na stację metra. Metrem w każdy zakątek Rzymu, a później wystarczały nam nogi. 
 
Całe szczęście kierowca busa zapytał się retorycznie gdzie nas zawieźć (wiadomo było, że na najbliższą stację kolejową), zażartowaliśmy, że do samego Watykanu do papieża.
-ale Go tam nie ma, czytałem rano w gazecie, że wyjeżdża na 8 dni do swojej letniej rezydencji Castel Gandolfo i tam będzie Anioł Pański...

Zmiana planów. Jedziemy do oddalonej 10km letniej rezydencji papieży!  Pojechaliśmy kolejną taksówką, wychodziło niedrogo, kierowca był miły i podwiózł nas pod sam plac, na którym pomału zbierali się ludzie i reporterzy. Mieliśmy duży zapas czasowy, nie było w pobliżu mszy św, dzięki czemu staliśmy bardzo blisko miejsca przewodniczenia!




Będąc w Rzymie w niedziele wiedziałem, że musimy zobaczyć Franciszka ale nikt nawet nie przepuszczał, że będzie nam dane stać tak blisko! Modlitwa, przywitanie, krótka homilia oraz pozdrowienia, także dla pielgrzymów z Jasnej Góry!





ciekawostka: W Castel Gandolfo jest większa powierzchnia Watykanu niż w samym Rzymie. Znajdują się tam: pałac papieski, ogrody, kościół, wille oraz obserwatorium astronomiczne.

Całe miasteczko położone jest nad jeziorem Albano, w którym wspólnie z Mariuszem wykąpaliśmy się, korzystając z krótkiej przerwy przed przyjazdem pociągu :D


Jezioro wulkaniczne, z maksymalną głębokością 170m!


Było gorąco, woda idealna i widoki dookoła powalające. Oprócz tego krążąca myśl w głowie , że 400m wyżej, co roku wypoczywali tam papieże, w tym JPII, który nie raz musiał podziwiać widoki ze swoich letnich rezydencji na jezioro, w którym właśnie się kąpie...



Wszyscy planowali powrót do Rzymu tym samym pociągiem. Mała stacyjka pękała w szwach. Nie wszyscy mieli bilety przy sobie, więc postanowiliśmy kupić w pociągu (...co później okazało się głupim pomysłem ale chociaż mieliśmy czyste sumienie). Nigdzie nie było miejsca oprócz pierwszego wagonu na bagaże :D



Docierając do Watykanu zwiedziliśmy Bazylikę, udaliśmy się na kopułę i zbiegliśmy (bo na schodzenie już nie było czasu) na mszę przy głównym ołtarzu.

W drodze na kopułę...

W takich miejscach, nawet jak człowiek jest zdekoncentrowany, czuje presję czasu za plecami i spuchnięte nogi, potrafi się wyciszyć i docenić to gdzie jest. Wyczuwa się cały nastrój i tajemnicę Mszy św. Nawet jak się nic nie rozumie z włoskiego kazania. Dla mnie piękną była jeszcze jedna rzecz...-to, że po całym roku  wspólnie z przyjaciółmi mogłem zakończyć mój pobyt i razem z nimi podczas Mszy podziękować Bogu za to wszystko, również za to, że byli ze mną w tej chwili. Ciągle pamiętam to uczucie, kiedy kierowaliśmy się do wyjścia z Bazyliki, po raz ostatni zerkając na pewien szczególny grób i ostatecznie wychodząc przez główne drzwi...


Nie sposób nie napisać o najważniejszej osobie, której postać ciągle przewijała się przez cały mój pobyt, której wizerunek stał na moim florenckim biurku i która miała mnie w szczególnej opiece przez cały wyjazd. 
Ten ostatni pobyt w Rzymie po zakończeniu Erasmusa mógł służyć tylko jednemu: szczeremu podziękowaniu za wszystko. 
 

grób Jana Pawła II

 Za każdym razem będąc w Rzymie prosiłem, a teraz dziękowałem, że wszystko się spełniło i to z dodatkiem. Za pierwszym razem, kiedy nie było nic jeszcze wiadomo o żadnym wspólnym wyjeździe chciałem, żeby kiedyś przyjechali tu ze mną moi znajomi, rodzina. Zaczęło się od Aysegul (Turka), a zakończyło na najbliższych mi tancerzach, czuwających obok mnie przed grobem JPII...



To był niesamowity dzień. Chyba najbardziej zasiądzie mi w pamięci. Było śmiesznie ale pobożnie, szybko i niewygodnie ale z przygodami, ciepło ale z nieplanowanymi atrakcjami. Z taką Opatrznością wykonaliśmy 100% ustalonych planów zyskując 200% zadowolenia wewnętrznego.

Po całym dniu wrażeń można było zacząć pomału ochłonąć...

Zmiana stroju z niedzielnego na turystyczny :)


---Przed nami były jeszcze kolejne dni---


Piaza Navona - ciekawe ile ludzi robiło nam foto...

Lekko przesunięte zajęcia taneczne, mała luka czasowa i szybki wypad do miasta. W ten sposób nie zwiedziliśmy całego Rzymu ale znaczną jego część! Było Koloseum, Muzea Watykańskie, Święte Schody, Bazylika Św. Jana i sporo innych antycznych zaułków.


Niezwykłe spotkanie


W Rzymie doszło do jeszcze jednego, wyjątkowego spotkania z koleżanką z Turcji - Sevinc - która była na Erasmusie w Mediolanie. Oboje wiedzieliśmy, że w tym samym czasie będziemy w Rzymie, ona na dwa dni z mamą i chłopakiem, ja na trochę więcej. Wpadliśmy na siebie przy placu św. Piotra! Naszego zaskoczenia nie trzeba opisywać!! ;D

P.S Podobnie jak miny jej chłopaka ! :D:D



Dojazd na stopa ;)


Warto zapisać, że to właśnie tym razem pierwszy raz udało się nam pojechać na stopa! Od sali treningowej do najbliższej stacji kolejowej mieliśmy kilka kilometrów. Autobusy jeździły jak chciały, chodników nie było...jak tam dojść?!  Zlitowali się nad nami panowie za stacji benzynowej oferując swoją pomoc! :D 

 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -  - - - - - - -

Pozwolę  sobie wypisać słowa klucze, które całej naszej ekipie zapadły w pamięci i będą oddawały całą atmosferę tamtego tygodnia. (małe wytłumaczenie dla innych)

- Panteon (miejsce święte na naszej mapie, latarnia morska w zwiedzaniu Rzymu. Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, a wszystkie ścieżki w Rzymie do.. Panteonu, Panteonu, Panteonu, Pante.....

- Termini ( stacja kolejowa, której perony mamy przed oczyma. Wiemy, gdzie jest usytuowany każdy peron, że do 15 czeka jeszcze 400m sprintu. Termini było miejscem naszego startu i mety, po której czekał na nas hotel lub...czekanie na poranny pociąg)

- Bieg (podobnie jak nasze obozy taneczne są dynamiczne, tak i wyjazdy. Zazwyczaj nie ma czasu na zwiedzanie i wszędzie trzeba biegać, jeżeli chce się coś zobaczyć :D )


-KuropatwA! (co ma ten zwierzak do Rzymu? -y...niente. Ważne, że działało!  Wyobraźmy sobie podziemną stację metra, 30 stopni, duchotę, przepychających się ludzi depczących sobie po palcach, otwierające i zamykające się bramki wejściowe, drzwi metra, odgłosy reklam i płaczu dzieci, kręcących się wkoło ludzi i kieszonkowców wybierających własne ścieżki nie zważając na innych i pośród tego nagły krzyk KuRooOPatWAAA!! , cisza podczas jazdy w metrze i nagłe
KuRooOPatWAAA!! - na twarzach innych zakłopotanie, brak zrozumienia i lekki strach! --> ..a myy w tym momencie..- pewni siebie... na kozaku ;),  PANY Z Polski !! wstajemy, szybko się zbieramy w kupę i udajemy się wspólnie do wyjścia siejąc grozę wśród tłumów i formując zorganizowaną, nierozerwalną grupę! Dzięki tajemniczej Kuropatwie wszyscy wysiadaliśmy na tym samym przystanku, wszyscy byliśmy tak samo czujni i nigdy nie pozwoliliśmy oderwać się najsłabszemu od stada! 


Także  KuRooOPatWAAA!!  i zwiedzamy dalej !!!!!

niestety nie mam foto mojego autorstwa, tym bardziej na tle koloseum! :D / www.clanga.com

-Ziewanie (aaaaaa i minus 10 dla Gryffindoru!!!!  Wystarczyło zasymulować, wziąć większy oddech, a już osoba obok zaczynała ziewać. :D Nie ważne jaka pora: rano, wieczór, we dnie, czy w nocy! Ziewali wszyscy i wszędzie! W sumie nie ma co się dziwić, skoro plan był tak napięty... Dzień zaczynał się o 8, a kończył o 12p.m. Mimo to wprowadziliśmy minusowe, karne punkty za ziewanie, szczególnie w okresie porannym!!! Ciężko było wyziewać się do końca, nawet po kryjomu ;p

każdy dzień to walka o przetrwanie, jeżeli chcesz coś zobaczyć musisz przeżyć i biec!..bo czas wciąż leci - jak woda która nie raz uratowała nam życie ! :D:D


- Wózek (można biec ale wyobraźcie sobie bieg ojca z wózkiem po Forum Romanum albo nieruchomych schodach metra?:D )

-Metro (siedzieliśmy tam bardzo długo, można nazwać odcinkiem specjalnym naszej trasy, bieg przełajowy na dobre rozpoczynał się tutaj uważając na złodziei, omijając grupy ludzi i wybierając odpowiednie przejścia, pod koniec już na pamięć, bez mapy.. ;)

W metrze odbywała się walka: albo o pusty przedział w wolnymi siedzeniami albo o "bańkę" do której żaden kieszonkowiec nie mógł się przedrzeć ;)



-Głosowania ( w wolnych chwilach, kiedy mieliśmy czas na myślenie, a wcześniej czegoś nie zrobiliśmy poprawnie, głosowaliśmy czy może jednak dobrze zrobiliśmy. Np. nie będąc pewnym czy bilet jest ważny również na inne środki transportu. Głosowaliśmy również w sprawach wątpliwych, oczywiście dla wszystkich oprócz nas. Być może dlatego frekwencja i głosy za wynosił 100% ;) Z każdego problemu da się wyjść o ile będzie przegłosowane;) )


plus : Milena i Marek! którzy z wiadomych nam powodów musieli  się transformować ! :D


Za to wszystko Wam dziękuję. Za każdą chwilę w Rzymie, w metrze, w pociągu, w żarze słońca, przed panteonem i w biegu pomiędzy zamulającymi Włochami!  Cieszę się, że na coś przydał się mój język włoski i niektórym z Was mogłem ułatwić poruszanie się po mieście, a przede wszystkim, że mogliśmy być tam razem!


P.S

Każdy Erasmus ma miłe pożegnania ale na pewno po żadnego z nich nie przyjechało aż 16 osób i nie wróciło z nim do ich ojczystego kraju!!!!    :*    Siła ! :D


Serdecznie pozdrawiam!! :***

 

i już zapraszam na ostatni post podsumowujący cały pobyt we Włoszech! Nie będzie nowych przygód ale będzie nowe spojrzenie na wszystko to, co działo się dookoła, moje wrażenia oraz podziękowania dla ludzi tworzących tą przygodę nie tylko we Florencji ale i w Polsce! ;)


_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
 

To co powyżej to już przeszłość i wspaniałe wspomnienia. Czas pomyśleć o tym, co będzie niedługo. Czas zaplanować następny rok akademicki i wakacje!

Po pierwsze: Już od kilku lat chodzi mi po głowie pomysł wyjazdu na misje. Nigdy nie było czasu ale chyba ten czas trzeba  zaplanować na siłę, inaczej wszystko przepadnie.

Po drugie: W ciągu tego roku za dużo rzeczy działo się dookoła, żeby je stracić i nie przekazać dalej, w ten sposób dziękując i pomagając słabszym od siebie, może akurat będzie to jakiś szczególny znak?...

Po trzecie i po kolejne zostawię dla siebie, z czasem wszystko i tak wyjdzie ;-)


                                  "MIĘDZYNARODOWY WOLONTARIAT DON BOSCO"




-O co chodzi? - wyjazd na misję zagraniczną krótkoterminową ( około 3 miesięcy, planuję w następne wakacje lipiec-wrzesień). 


-Co będę robił/a? -  od zajmowania czasu dzieciom w wolnych chwilach, bawiąc się z nimi, po budowanie, remontowanie, nauki języków, pomaganie w szkole, nauki tańca, gry na instrumencie i wiele wiele innych





-Gdzie?- najczęściej Ameryka Południowa, Afryka lub Bałkany. 



Teraz jest czas na wysłanie swojego CV i listu motywacyjnego oraz czekania na zaproszenie na spotkanie w Warszawie. 


Ja już wysłałem ;-) i dostałem zaproszenie na spotkania odbywające się co miesiąc w Warszawie. Terminy spotkań i więcej informacji znajdziesz na stronie:

http://www.misje.salezjanie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=7&Itemid=26



 

http://swm.pl/wp-content/uploads/2010/01/spotkaniekenia.jpg
www.misje.salezjanie.pl

mimo wszystko to są na razie plany i wszystko może się zmienić, jednak trzeba coś zacząć, szczególnie jak się nic nie traci :)

              Pomyśl! Możemy być tam razem... .. . ;-)


-    -    -    -    -     -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -    -     -    -    -    -    -     -    -     -     -    -

Najbliższe plany:

-trwają przygotowania do Mistrzostw Świata formacji Standardowych! Wylatujemy 12 września na Tajwan! Wracamy pięć dni później! Trzymać kciuki !!!

-koniec września: przeprowadzka do Gdańska, rozpoczęcie ostatniego roku gdańskiej przygody oraz oczekiwanie na gości z Gorzowa Wielkopolskiego (Paweł i Martyna Erasmusi z Florencji) oraz na pozostałych z innych zakątków Europy ;)




poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Tips for Erasmus 2 - FAQ - Najczęściej zadawane pytania ;)

 Z dnia na dzień dostaje dużo pytań praktycznych od osób myślących o wyjeździe lub wyjeżdżających na Erasmusa. Szczerze nie spodziewałem się :) W związku z tym postanowiłem nam wszystkim pomóc i odpowiedzieć na Wasze pytania publicznie, może akurat pytanie, a raczej odpowiedź kogoś zainteresuje.


Na wszystkie pytania odpowiadam wyłącznie z własnego doświadczenia, także w rzeczywistości w Waszym przypadku może być trochę inaczej. (chociażby zależy jakie mieszkanie znajdziecie, czy ukradną wam rower lub jak wyrozumiała jest Wasza uczelnia ;)


99% odpowiedzi znajduje się w postach, jednak jeżeli macie jeszcze jakieś pytania piszcie na fun page na fb lub ewentualnie na maila (jacek.traveler@gmail.com). 

 Lista pytań na bieżąco będzie uaktualniana ;-)



 FAQ
(Frequently Asked Questions)




UNIWERSYTET
(EGZAMINY, ECTS, TRAKTOWANIE)


 Czy mógłbyś mi  doradzić coś interesującego na 1 i 2 semestr i oczywiście łatwego w zdaniu?

 Jeżeli interesują Cię języki obce to śmiało wybieraj. (niemiecki, francuski, hiszpański, angielski) Egzaminy też nie powinny być aż takie trudne. Jeżeli jedziesz na 2 semestry zwróć uwagę, czy języki nie mają tego samego kodu, bo inaczej nie będziesz miał zaliczonego jednego z nich. (normalnie Włosi maja język tylko przez jeden semestr)

Więcej o przedmiotach znajdziecie na:

I semestr:
http://jacek-traveler.blogspot.com/2012/10/zajecia-universita-degli-studi-di.html

II semestr: 
http://jacek-traveler.blogspot.com/2013/03/florencja-dzis-sytuacja-na-uniwerku-i.html




Co jeśli nie przywiózłbyś wymaganych ECTS-ów?
 Miałbym dług punktowy na swojej uczelni, który musiałbym odrobić poprzez zaliczenie przedmiotu, który się odbył podczas mojej nieobecności.

Trzeba pamiętać, że wszystko można załatwić po ludzku. Jeżeli nie mamy zbyt dużego długu, może profesor pozwoli zaliczyć przedmiot niestandardowo np. robiąc większą prezentację itd ;)

Swoją drogą lepiej unikać takich sytuacji. Niektórzy wykładowcy za granicą są naprawdę ugodowi :)


Czy są jakieś taryfy dla Erasmusów czy traktują nas jak studentów macierzystych? 
 Wszystko zależy od profesora. W moim przypadku połowa profesorów traktowała mnie jako macierzystego, a druga połowa brała pod uwagę, że zaliczam w języku obcym i jestem Erasmusem. 
Przygotowania i wymagania podczas ćwiczeń są takie same, jedynie podczas egzaminu można trafić na taryfę ulgową (przeczytałem 1 z 3 obowiązkowych książek. Na początku egzam. powiedziałem o tym i byłem pytany tylko z tej jednej książki ale za to bardzo dokładnie, prawie strona po stronie ;)
Jedni bardziej inni mniej ale w porównaniu do innych studentów raczej nie czułem się pokrzywdzony, chociaż trzeba było przysiąść :) Wszystko zależy od własnego nastawienia na czym nam zależy. :)

Czy zwykłą rozmowa po zajęciach w celu ustalenia formy egzaminu końcowego wystarczy? Czy jakaś zgoda i podpis prowadzącego (boi obawiam się, że przy takiej liczbie studentów, nie każdy prowadzący jest w stanie spamiętać formę, na jaką umawiał się ze studentem.)

Zwykła rozmowa po zajęciach zawsze wystarczała, chociaż zazwyczaj jest to omawiane przy wszystkich na pierwszych zajęciach. Jednak czy będziemy mieli osobny egzamin, czy razem z całym rokiem to i tak każdy Erasmus ma taką samą formę, więc nie ma co się obawiać ;)

Pod jakim kątem wybierać przedmioty? Jak można sprawdzić wcześniejszych prof. i ich nastawienie do Erasmusów?
Moja wersja: Przedmioty wybierałem pod kątem przydatności: priorytet -  podszkolenie języka, następnie wymagania dla praktykantów w zagranicznych instytucjach i organizacjach.
Ostatecznie dopasowywałem tak, aby zgadzała się liczba pkt ECTS. 

Wersja dla imprezowicza: Można wybrać przedmioty, które nie mają skomplikowanego egzaminu, na którym jest dużo ludzi i nie trudno będzie o notatki oraz którego profesor prowadzący jest super wyrozumiały. Droga na skróty, bez wygórowanych wymagań nic nie wnosząca ale z łatwym kompletem ECTS.
----
Od rozpoczęcia roku akademickiego masz miesiąc na "ostateczne" wybranie przedmiotów. (w praktyce Learning Agreement możesz zmienić o wiele później ;) Przez ten miesiąc możesz uczęszczać na wszystkie przedmioty i sprawdzać w tym czasie profesorów, porozmawiać z nimi, zobaczyć na jakich zasadach można przystępować do egzaminu i jak będzie wyglądał.


JĘZYK
(kursy, wymagania, nauka)
Jak zapisywać się na kursy językowe o których wspominasz w wpisach? Są jakieś testy przed, określające poziom? Czy łatwo je ukończyć? 
-Trzeba pójść do sekretariatu centrum językowego - Centro Linguistico di Ateneo (http://www.cla.unifi.it/), zapisać się na kurs i od razu zapłacić. 
- Na kurs może zapisać się każdy z tym, że studenci Universita degli Studi di Firenze mają o wiele taniej. (36E lub 52E za poziom wyższy).
- Testy określające poziom są tylko w przypadku języka włoskiego. Trzeba się udać na wcześniej ustaloną (ja dostałem maila z informacją z Uniwersytetu Florenckiego) 5 minutową rozmowę, po której zostajemy przydzieleni do danej grupy.
- Natomiast dla chętnych są testy określające poziom po kursie. Również przeprowadzane przez Centrum Językowe. Sporo ludzi ich nie zalicza. Następną próbę można mieć po 2-miesięcznej przerwie. (są wyjątki dla wyjeżdżających Erasmusów)


Czy są jakieś limity przypadające na rok akademicki/grupę?  Jak długo i z jaką częstotliwością w tygodniu trwa taki kurs?
Nie ma żadnych limitów ale jak wybierzesz wszystkie to Ci zabraknie czasu bo zajęcia będą się pokrywały ;p  Każdy kurs trwa 30 godzin zegarowych, z częstotliwością 1x1,5h lub 2x1,5h tygodniowo. 


 
Jak było z Twoim  włoskim jak wyjechałeś?  Długo się uczyłeś języka? Piszesz, że znałeś włoski "troszeczkę" - tzn. ile?


Co trzeba wiedzieć i na jaki poziom z języka włoskiego?

Oto informacje z Centrum Językowego, w którym odbywają się kursy:

http://www.unifi.it/itacla/mdswitch.html )

Poziom A2

Aby uczestniczyć na poziomie A2 musisz znać następujące zagadnienia gramatyczne z poziomu A1:

(Per frequentare il livello A2 devi conoscere i seguenti contenuti grammaticali del livello A1:)

- użycie czasów: presente, passato prossimo i imperfetto indicativo oraz czasowników najczęściej używanych, włączając czasowniki: verbi riflessivi
- użycie imperativo  (ty, wy)
- uso di vorrei
- uso di c'è, ci sono
- uso di stare + gerundio (Laura sta andando a lezione)
- genere e numero del nome: maschile/femminile, singolare/plurale
- articolo determinativo e indeterminativo
- aggettivi qualificativi ad alta frequenza (bello, buono ecc.)
- accordo dell'aggettivo con il nome
- aggettivi e pronomi dimostrativi, interrogativi, possessivi, numerali (questo, chi?, mio, primo ecc.)
- pronomi personali soggetto
- pronomi diretti (Fai tu le fotocopie? Sì, le faccio io)
- uso delle preposizioni semplici e articolate nelle principali funzioni
- avverbi ad alta frequenza (sì, bene, poi, qui, poco, forse, dove? ecc.)
- congiunzioni e connettivi (e, ma, o, perché, quando ecc.)

mam nadzieję, że bez tłumaczenia wiadomo o co chodzi? :)

reszta poziomów w modernizacji...
ZAKWATEROWANIE

Jak wg Ciebie sprawdzić czy ktoś nas nie oszukuje przy wynajmie? Kiedy podpisać umowę, po jakich już formalnościach? 
 Wiem, że dużo ludzi ostrzega przed wynajmem. Mają rację. Wszystko powinno być udokumentowane. Wpłata, zaliczka, umowa o wynajem. Niestety często tak nie ma i wiele studentów "dogaduje się" z właścicielem. 

Wynajmując swój pokoik nie miałem żadnej umowy. Dostawałem tylko co miesiąc dowód wpłaty za płacenie wynajmu. Nie miałem żadnych problemów. 

Więcej informacji na temat mieszkania na:

http://jacek-traveler.blogspot.com/2013/02/tips-for-erasmus-search-accommodation.html


Czy są tam jakieś akademiki?

Są akademiki nawet przy uczelniach ale problem żeby tam się dostać mają nawet włosi. Trzeba mieć zła sytuację w rodzinie i przede wszystkim być studentem Uniwerku Florenckiego. Jest tez akademik prywatny ale swoje kosztuje.   (ulica: via anton francesco doni)

Więcej info link powyżej.

Czy tubylcy chcą mieszkać w pokoju 2 -osobowym z obcokrajowcem (chcąc mieszkać z jakąś Włoszką, dlatego, że bardziej zależy na podszkoleniu włoskiego niż angielskiego).? Czy właściciele chętniej udzielają mieszkania pod wynajem dla Erasmusów?  Jak długo Ty szukałeś mieszkania?Raczej ciężko znaleźć Włochów, jako współlokatorów chociaż znałem kilka takich przypadków, wiec warto próbować.
Będąc na miejscu szukałem mieszkania 3 dni. Erasmus, czy nie Erasmus raczej na to nie patrzą. Jak już wcześniej pisałem liczy się płeć - dziewczyny mają łatwiej.  ;p

PRAKTYCZNE
(oraz INNE)



Czy działa we F. Esn? albo jakaś inna organizacja?


 Tak. Najbardziej znane: AEGEE Firenze, ESN Firenze oraz Erasmus Duemilatredici Firenze Florence ( Studenti Internazionali). Najlepszą drogą do wejścia w ich świat i brania udziału w ich imprezach jest znalezienie, dołączenie do grupy i śledzenie ich postów na fb.

Najbardziej trzymałem się z AEGEE Firenze chodząc na różne wydarzenia, cotygodniowe aperitify oraz wyjazdy po Toskanii...i nie tylko ;-)
 
Jak sprowadzałeś rower do Włoch?
 Moje ulubione pytanie ;-) Otóż przyjechałem do Florencji samochodem z rowerem na dachu ;)

Czy rodzina Ci coś dosyłała, bo myślę że nie jest łatwo spakować się skutecznie za pierwszym razem, jeśli tak to w jakiej formie i za pośrednictwem czego?
 Nic mi nie dosyłała :) Wszystko zmieściło się w samochodzie. 
Wiem, że było i jest praktykowane przesyłanie walizek z na linii Polska-Włochy poprzez polskie autokary, jak Sindbad, Rudnik Tumay czy Alga. Wychodzi najtaniej i bez limitu kilogramowego. (wszystko ustala się z kierowcą).

Czy możesz określić co jest konieczne do wzięcia w pierwszym bagażu lecąc samolotem? (np. pościel)

Nie miałem przypadku aby ktoś z moich znajomych musiał brać ze sobą pościel. Wszędzie ona była. Trzeba wziąć to, co byśmy brali na 2-tygodniową wycieczkę ( z tym, że trochę więcej rzeczy, bo na więcej dni) + większą ilość dokumentów i podstawowych lekarstw.
Ogólnie podobnie jak w Polsce. Zależy do jakiego mieszkania trafisz, z jakim wyposażeniem. Na pewno nie będzie czajnika, a w zimę bywa zimno w mieszkaniach ;-)


Jak dużo Polaków jest we Florencji?  Będę miał do kogo się odezwać po Polsku?

 Ogólnie Polaków jest bardzo dużo, najczęściej spotkasz Erasmusów, później doktorantów, masę turystów lub normalnie pracujących, także na pewno nie raz spotkasz polską załogę i będziesz miał taką okazję 
Idealnym miejscem spotkań  Aperitif z organizacji AEGEE  albo niedzielna msza ( http://www.florencja.it/wspolnota-polska/ ), na którą przychodzi sporo studentów :)

Jednak myślę, że Florencja na tyle wciąga, że bez użycia języka polskiego też da się przeżyć :)


WARTO ZAJRZEĆ NA STRONY :

http://www.perspektywy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=903&Itemid=447 

http://www.erasmus.org.pl/gielda-informacji-studentow-erasmusa


gdzie jest wiele praktycznych pytań w sprawie wyjazdu na Erasmusa, przede wszystkim dla osób niezdecydowanych i nie wiedzących o co chodzi z tym programem!!

czekam na kolejne pytania.. ;)