"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

niedziela, 28 grudnia 2014

Lima


W Limie byliśmy dwa razy. Kilka dni na początku misji (lipiec) i kilka dni na końcu (wrzesień).
 Jak ująć te niezwykłe miasto. Niezwykłe w swoim zamieszaniu, mieszance ludzi zjeżdżających z całego Peru, portowej lokalizacji i... placówce misyjnej Don Bosco! Nie sposób jest opisać "przewodnikowo krok po kroku" co zwiedzić, ale łatwo możemy poczuć klimat tej metropolii.

Post podzielony jest na dwie części - I - opisuje miasto od strony turystycznej, II - od strony misyjnej. Zaczynamy ;)


LIMA TURYSTYCZNIE 




Lima - jasnoczerwony kolor /www.interournet.com.ar
O czym w ogóle rozmawiamy?

1) Stolica Peru założona w 1535r. przez Francisco Pizarro (hiszpański konkwistador, podbił imperium Inków), nazywana wtedy Miastem Królów.


2) Leży nad Oceanem Spokojnym - pierwszy raz dotknąłem oceanu! Wspaniałe uczucie! (ale pod jednym warunkiem: musicie mieć bujną wyobraźnię, inaczej woda, jak woda i nic w tym cudownego.) Przez miasto przepływa też rzeka Rimac (najważniejsze źródło wody pitnej).










3) Głównym placem jest oczywiście... Plaza de Armas (obecnie Plaza Mayor) serce hiszpańskiego panowania. Dookoła niego najważniejsze budowle: Pałac Prezydencki, Katedra, w której spoczywa Pizarro oraz liczne kamienice z typowymi balkonami. W 1988 roku najstarsza część tej dzielnicy została wpisana na listę UNESCO.


Widok na katedrę.







4) Lima liczy już ponad 8,5 mln mieszkańców!!! Brak pracy, ubóstwo, szukanie lepszego życia - ciągle te same, powtarzające się przyczyny przybywania do miasta. Tutaj jest praca, są większe możliwości. Peruwiańczycy przyjeżdżają z całym rodzinami z każdego zakątka Peru. A nuż się uda.


Gwałtowny wzrost populacji w Limie.
Niestety miasto nie jest przygotowane na taki wzrost ludności. Przejawia się to licznymi slumsami, kradzieżami, czarnym rynkiem i przeludnieniem miasta.


Bez prądu, bez dachu, bez okien, bez wody. Z dnia na dzień przybywa ludzi w slumsach. 




Co mi rzuciło się w oczy?


1) Kult świętej Róży z Limy. Nie ma co się dziwić. Jest pierwszą świętą Kościoła Katolickiego pochodzącą z Ameryki. Wychowała się i żyła w Limie. Tam też jest jej cela z klasztoru oraz relikwie.


























2) Specyficzny (mikro)klimatWłaściwie powinien to być punkt numer 1! Szaro, szaro, szaro, szaro... i tak 330 dni w roku! Możecie to sobie wyobrazić?! 


Widok na północną część Limy.

Padre Alejandro: "Wiesz Pablo, my tutaj w limie w okresie zimowym zmieniamy płuca w skrzela ;D" 


Należy tu wyjaśnić, że występują tu dwie pory: lato (grudzień-kwiecień) i zima (maj-listopad).

A co z deszczem? - występuje w okresie zimowym i przejawia się jeszcze gęstszą mgłą, co powoduje, że powietrze staje się tak mokre, aż nazywamy to mżawką.





A jest ciepło? - zimą ok. 15 stopni, a latem ok. 29 stopni. Jednak jest to  bardziej skomplikowane, ale zarazem bardzo ciekawe! Spójrzcie dlaczego tak się to wszystko dzieje.



Panuje tu mikroklimat ze względu na położenie Limy i występujące zjawiska atmosferyczne.

Lima położona jest na pustynnym nadbrzeżnym pasie utworzonym między Pacyfikiem, a Andami - między zimnym Prądem Humboldta, a wysokimi górami. Z chłodnego oceanu (z zachodu) paruje woda i tworzy się mgła (garua), która rozpościera się nad miastem. Natomiast cała wilgoć z puszczy amazońskiej (ze wschodu) zatrzymywana jest przez Andy i powoduje deszcze po ich wschodniej stronie, nie docierając do Limy. W ten sposób wieczna mgła nad Limą nie ma gdzie uciec i tak wisi i wisi, aż do lata...do pory deszczowej, kiedy to słońce przebije się czasami przez luki w chmurach. Wtedy jest nie tylko ciepło, ale i parno. 



Dla zainteresowanych pogłębieniem tematu polecam lekturę o efekcie "El Niño", wpływającym na klimat całego świata   zjawisku "upwellingu" wpływającego na połów ryb  i "Prądzie Peruwiańskim" (Humboldta),  który wszystkie te zjawiska testuje na sobie. 


3) Ruch uliczny

Przydało się doświadczenie z Włoch, a jeszcze bardziej z Turcji. Mimo, to musiałby minąć jeszcze trochę czasu, abym odważył się wsiąść za kierownicę samochodu. (o motorze mógłbym zapomnieć).

Godziny (nie)szczytu. 

Nie chodzi tu o brak kultury w kierowaniu pojazdów, ale o jej odmienność. Ich kultura przejawia się cudowną płynnością. Kilka zasad, które udało mi się wychwycić:

1) Nie ma mowy o wpuszczaniu. -> trzeba sprytnie wykorzystać lukę między samochodami. Liczy się czas przyspieszenia, a nie prędkość samochodu.

2) Sygnalizowanie kierunkowskazem ma dodatkowe znaczenia. Nie tylko wyraża chęć zmiany pasa (jak to dzieje się u nas). Kierunkowskaz sygnalizuje, że manewr został rozpoczęty, a samochód jadący obok (przy zmianie pasu) jest zobowiązany do wzięcia poprawki, iż za sekundę będzie miał dodatkowy samochód przed maską.

3) Wjazd na główną ulicę. Pędzące samochody. Niekończący się ciąg aut. Jak wjechać skoro kierunkowskaz nie będzie zauważalny i w ogóle do tego nie służy ? Trzeba pomału wjeżdżać na skrzyżowanie - koło po kole - machają ręką i grzecznie się uśmiechając. Dojdzie to takiego momentu iż nasz samochód zajmie pół pasa uniemożliwiając dalsza jazdę innym autom. Kierowcy widząc rękę i uśmiech ostatecznie odpuszczą i nas...wpuszczą ;)


Jednak "cudowność" tutejszej kultury polega na tym, że pomimo wielu wypadków śmiertelnych na ulicach nic się nie zmienia, a każdy nieustannie czuje się pewnie w swoim magicznym pojeździe.

Spójrzcie dwie minutki jak to wygląda. :)


TAKSÓWKI -> Podobnie jak w pozostałych peruwiańskich miasteczkach tak i tu w większości z nich korzystaliśmy. Średnia cena jaką należy zapłacić to 6-8 soli za przejazd. W Limie należy zachować szczególną ostrożność, ponieważ może być dosyć niebezpiecznie. Oprócz typowych kradzieży, zazwyczaj można być wywiezionym na przedmieścia i tam oskubanym ze wszystkiego.

Uważajmy na tyle ile możemy. Zawsze musimy widzieć kierowcę, nasze drzwi nie mogą być zamknięte i najlepiej nie poruszajmy się sami, ani o późnych porach.

Dla uspokojenie: jechałem kilka razy i naprawdę było w porządku ;) Są miliony taksówek, a prawdopodobieństwo wypadku porównywalny do innych miast. Więc spokojnie ;)

Galeryjka



Góra św. Krzysztofa. Wcześniej Inkowie składali tu swoje ofiary dla Bogów. Hiszpanie zamienili w miejsce swojego kultu. Postawili krzyż i stacje drogi krzyżowej. Miejsce symbolizuję również cud wygranej bitwy po modlitwach do św. Krzysztofa. Znajduje się w dzielnicy Slumsuów. Na górze jest muzeum i pięknie - że tak zażartuję- widać panoramę miasta. Leży na 400 m.n.p.m.



Call me maybe.




Na koniec pobytu w Limie, udało mi się spotkać z Panią Ambasador RP Izabelą Matusz. Ambasada  obejmuje nie tylko Peru, ale również Boliwię i Ekwador.
Rozmawialiśmy o misjach, stosunkach Polsko-Peruwiańskich, pracy Pani Ambasador oraz wielu ciekawych aspektach łączących oba narody ;-)

Z Panią Ambasador RP w Limie Izabelą Matusz  / www.lima.msz.gov.pl/pl/



LIMA MISYJNIE



Na początku misji spotkaliśmy się z kończącym swoją roczną misję - Andrzejem z Krakowa. Oprowadził nas o placówce, zapoznał chłopaków i pokazał cząstkę pracy misyjnej w Limie. Pojechaliśmy z nim do dzielnicy slumsów na cotygodniowe oratorium!

Podczas oratorium były gry, zabawy, posiłek oraz katecheza o byciu świętym. ( bo wiecie, że każdy z nas może być?). Dzieci dostały też coś do domu ( zobaczcie w filmiku ;). Nie obyło się bez dziecięcych pytań w stronę dwóch nowych białych - mnie i Ani -  z jakiejś Europy. Zostały mi w głowie dwa pytania:
- seńor, a jak jest ołówek po europejsku?
- a, a, a jak jest Antonio w Europie?


 
Casita Don Bosco w Limie
 - czyli co i jak na placówce

W Limie znajdują się dwie placówki. Jedna - najstarsza - znajdująca się koło rzeki Rimac, a druga bliżej centrum, w której na co dzień żyje 70 chłopaków. Dlaczego się tam znaleźli? Są różne powody. Brak rodzin, patologiczne wychowanie. Narkotyki, alkohol, kradzieże. Zazwyczaj nic nie jest im obce. Im wcześniej trafią tym lepiej dla nich.


Patio i jadalnia.

W domu są w różnym wieku. Wychowywani są w duchu salezjańskim, tak jak nauczał założyciel Salezjanów - ksiądz Jan Bosko z włoskiego Turynu. Panuje tu istnie rodzinna atmosfera. Wspólne posiłki, podział obowiązków, dbanie o dom oraz... o biednych, bezdomnych spoza domu. Raz w tygodniu wychodzą późnym wieczorem karmić ubogich, w inny dzień nauczać dzieciaków ze slumsów i wiele wiele innych inicjatyw społecznych. Swoją postawą dają przykład innym, a dorastając i opuszczając mury placówki pomagają pozostałym w potrzebie.

Wszyscy uczęszczają do salezjańskiej szkoły, najbardziej cenionej w mieście. W ośrodku mają możliwość indywidualnego rozwoju - muzycznego, sportowego, przygotowania do zawodu. Istnieje kilka zespołów muzycznych, sportowych, a także prężnie działa piekarnia. Codziennie sprzedawane są bułki i babeczki.


Sala muzyczna. 

Salezjański kościół. To tu byłem pierwszy raz na mszy po hiszpańsku. To tu po raz pierwszy na hiszpańskiej mszy usłyszałem Barkę.

FILMIK nr 2 - Lima moimi oczami - co udało mi się uchwycić z peruwiańską muzyką, która tylko i wyłącznie będzie kojarzyła mi się z Limą ;)

(urodziny, placówka, oratorium, zwiedzanie itd...) 



Festyn szkolny. Dzieci oglądają, rodzice tańczą, ksiądz prowadzi, a sponsorem jest fabryka piwa :)

FILMIK nr 3 z najciekawszymi fragmentami tańców z festynu.




Z Padre Alejandro! Wspaniały człowiek. Mieliśmy szczęście, że pomimo dużej odległości między nami często się spotykaliśmy ;)
Padre Ryszard, Dyrektor Placówki w Limie ( wcześniej wieloletni dyrektor w Calce, gdzie byliśmy na misji).
Nowa zmiana wolontariuszy w Limie! Pamiętamy o Was w modlitwie!! 

Teraz pozostała nadzieja, że ze wszystkimi osobami spotkanymi w Limie spotkamy się w Krakowie na Światowych Dniach Młodzieży!



jacek.traveler