Poniżej jest opowiadanie z dzisiejszego dnia, rodzaj dziennika pisanego na gorąco jeszcze pod wpływem emocji. Mógłbym to wszystko przekazać zdjęciami, ale nie jestem przyzwyczajony, żeby brać aparat na mszę, więc ich nie mam :p Czy warto czytać? Nie wiem. Niejeden miał podobne wrażenia, niejeden z pewnością miał ciekawszy dzień do opisania. Ja przeczytam, bo a nuż odkryję coś nowego w moim otoczeniu..
Jak co niedziele, kiedy jestem we Florencji, poszedłem na polską mszę na 16:00. Byłem trochę wcześniej. Ale zastałem zamknięte, wielkie drzwi bez klamki. Przeczytałem rozpiskę mszy. Wszystko normalnie. Pchnąłem drzwi i nic. - Nie Pan pierwszy próbuje otworzyć. Powiedziała do mnie Polka, która stała z jakimś chłopakiem i też czekali na mszę.
Dobiła 16, było nas troszeczkę więcej, ale nie tak dużo, jak 2 tygodnie temu...zastanawialiśmy się co mamy robić. Akurat wyszedł ksiądz, żeby przypiąć kartkę, że msza przełożona jest na 16:30 w...Katedrze Santa Maria del Fiore (ta co widać w tle). Wszyscy razem, niczym polska procesja udaliśmy się tam. i zastanawialiśmy się jakie to święto, żeby polska msza była odprawiana w najważniejszym miejscu we Florencji, gdzie odbywają się tylko uroczystości, a na co dzień wejście jest płatne. Może Dni Papieskie?
Do Katedry wchodziło mnóstwo ludzi. No tak, za darmo można wejść to turystów (i studentów) nie będzie brakowało. Okazało się, że w środku wszystkie krzesełka zajęte, ołtarz nad wyraz przyozdobiony, chór przygotowany, kamery podłączone, nie, nie, to na pewno nie będzie zwykła polska liturgia.
Na każdej włoskiej mszy przy wejściu albo na siedzeniach leżą książeczki z rozpisaną mszą, aktualnymi czytaniami i pieśniami. "Apertura dell'anno della fede" - msza rozpoczynająca rozpoczęcie Roku Wiary. Wszystko jasne. Wielka uroczystość dla całej archidiecezji. Przy ołtarzu służyła większość Archidiecezji Florencji, pod przewodnictwem kard. Giuseppe Betori.
Zawsze chciałem być na mszy w tego typu katedrze i w takim składzie. To było takie malutkie marzenie, które wiedziałem, że kiedyś się spełni, ale żeby tak szybko? Dzięki :D Jeżeli tak to działa, to niedługo będę przy wspólnym ołtarzu z Benedyktem XVI, a to już nie jest takie malutkie marzenie. :)
Udało mi się znaleźć jedno wolne miejsce i to nie daleko ołtarza! Było dosyć głośno. Oczywiście nie jak na rynku, ale było słychać szum. Starałem się nie rozmawiać, niby miałem ułatwione zadanie bo byłem sam. Niby, bo po chwili siedząca obok włoska siostra zaczęła ze mną rozmawiać, wypytywać itd. Już się nie dziwiłem wszystkim rozmawiającym pod nosem ludziom, chociaż mój włoski mnie uratował. Szybko odpowiedziałem, co trzeba, połowę pewnie źle i odechciało się siostrze rozmawiać.
Z drugiej strony siedziała bardzo wrażliwa, uczuciowa kobieta. Każde słowo wypowiadała od serca. Było czuć jej modlitwę i zaangażowanie całą sobą. Kiedy kardynał wychodził i błogosławił każdego, poleciały jej łzy. Na takich uroczystościach jest specyficzny i niezapomniany klimat. Wiele ludzi wspólnie modlących się, wielka obsada liturgiczna, przyozdobiony ołtarz i filary, zapach kadzidła, muzyka chóralna, organy, echo modlitwy rozbrzmiewające po kolejnych bocznych kaplicach i w dodatku po włosku. To wszystko tworzy podniosłą atmosferę i odpowiedni nastrój. Dzięki temu przekraczając próg kościoła łatwiej jest nam poczuć całe obecne sacrum.
Taki obrazek zapamiętałem i taką będę pamiętał Katedrę Santa Maria del Fiore. Jest to już kolejny ważny zabytek, który odwiedziłem nie planując tego. Miałem puste kieszenie. Chciałem się tylko pomodlić, a zaprowadziło mnie, gdzie indziej. Podobnie było z bazyliką San Lorenzo, gdzie był koncert oraz bazyliką Santa Croce, którą odwiedziłem wczoraj. Czekaliśmy sobie na placu Santa Croce, gdzie (jak pisałem wczoraj) jest mnóstwo młodzieży. Podeszły do nas trzy dziewczyny i wytłumaczyły, co i jak. Poszliśmy z nimi. Był to rodzaj ewangelizacji ulicy. Weszliśmy, napisaliśmy własne modlitwy, posłuchaliśmy gitary, śpiewu, zapaliliśmy świeczkę...znowu było czuć sacrum.
Każdego dnia i każdego wieczoru można ,mając dobrą wolę, spotkać coś i kogoś wyjątkowego, poczuć chwilę, której się nie zapomni do końca życia. Najczęściej są to chwile, których nie można sfotografować, bo akurat nie spodziewasz się, że będzie Ci potrzebny aparat, że będziesz chciał tą chwilę uwiecznić i zawsze czuć...o ile można powiedzieć, że zdjęcie, które wyraża tą chwilę będziesz mógł mieć zawsze przy sobie...
Fragment dzisiejszego I czytania (Mdr 7,7-11) "Dlatego się modliłem i dano mi zrozumienie, przyzywałem, i przyszedł na mnie duch Mądrości.(...) wszystko złoto wobec niej jest garścią piasku, a srebro przy niej ma wartość błota."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz