W trzech częściach pod gołym niebem.
Nie ma nic odmiennego. Człowiek
jest człowiekiem i ma swoje upodobania i zachowania niezmienne od wielu lat.
Nie różnią się w myśleniu osoby z różnych kontynentów, osoby różnych ras.
Chłopcy zawsze będą chętnie rozmawiali o dziewczynach, a dziewczyny o
chłopakach. Podchody będą trwały wiecznie. Szczególnie w wieku -naście.
Calca. W drodze do naszej kaplicy na modlitwę różańcową.
-Chcesz zobaczyć coś
pięknego? – zapytałem młodszą przyjaciółkę, mieszkającą w Casicie.
-Tak, a co takiego? –
odpowiedziała
- Spójrz w górę.
Widzisz te piękne migoczące gwiazdy rozsypane na czarnym niebie. Bardzo mi się
podoba te zestawienie.
- a mi tylko trochę.
-To mi trochę bardziej.
Później Ci wyjaśnię dlaczego i na czym to polega.
Po różańcu. Chłopcy przygotowują kolację…
- Idziemy zobaczyć
spektakl gwiazd?
- Pewnie! –
odrzekła zdecydowanie i z lekkim uśmiechem.
Zdziwiłem się, bo nie
przypuszczałem pozytywnej odpowiedzi. Myślałem, że będzie jak jest zazwyczaj –
nie, nie mogę, boli mnie, nie chcę. Pozytywnie zaskoczony, napełniony nową
energią ruszam w towarzystwie na boisko. Siadamy na brzegu boiska do piłki
nożnej.
-To wiesz dlaczego
gwiazdy migoczą?
- Nie –
odpowiedziała.
-To przez prądy
powietrzne. Zakłócają jednostajne światło… – wymiana informacji naukowych
na temat kosmosu i gwiazd jednak ich obszar na tym się nie kończy.
-To jest coś więcej
niż niebo. To jest ta odpowiednia chwila. Cisza, lekki wiaterek, gwiazdy,
czarne niebo…możesz wejrzeć do środka, do środka siebie. Na spokojnie pomyśleć,
zastanowić się nad tym co straciłaś, jak to odzyskać, jak zrobić kolejne rzeczy
lepiej. Możesz pomyśleć o pewnych bliskich Ci osobach, o koleżankach…
-Ja myślę o kim innym.
-Czyli nie o
koleżankach?
- Nie. Myślę o nim.
Nagle słyszymy dzwonek na kolacje. Dokończymy rozmowę
później. Tego samego wieczoru. Po jedzeniu.
Tak też się stało.
-Seńor Pablo, idziemy? – zapytała pewna osoba, tym razem odpowiednio przygotowana. Owinięta w koc, z czapką na głowie i z promyczkami w oczach.
-No pewnie! –odparłem z gitarą w ręku, brzdąkając sobie
pierwsze lepsze kawałki.
Siadamy w tym samym miejscu. Niebo już na nas czekało. Gwiazdy
zdawały się nadstawiać uszy i wyłapywać cenne słowa. Były gotowe przyjąć
kolejne zamyślone spojrzenia i usłyszeć ludzkie sekrety. Trawa była już mokra.
Koc posłużył nam za siedzenie. Owinięta w koc osoba przypominająca
wykluwającego się pingwinka i druga nieco wyższa z gitarą w ręku przypominającą
bezużytczną atrapę zaczynają się głośno zastanawiać…
-Seńor go zna. To jest bardzo skomplikowane. Wszystko jest
między nami dobrze i wciąż można
powiedzieć jesteśmy razem. Ale tutaj są zasady. Tutaj tak nie można.
Do mich uszu zaczęły dobiegać co raz szybciej wypowiadane
wyrazy w obcym języku. Z czasem są oblekane przeróżnymi emocjami. Od głębokiego
smutku po niesamowitą radość i iskierki w oczach. Czasem padają tylko pół
słówka, niedokończone wyrazy. Od czasu do czasu pytam, aby się upewnić lub wyjaśnić
coś bardziej szczegółowo. Rozmawiamy już ponad godzinę. Język nie jest
przeszkodą. W końcu życie kręci się w kółko. Sytuacje nie raz się powtarzają.
Odkrywamy mnóstwo sekretów tego małego serduszka. W towarzystwie gwiazd
narodziła się nowa historia godna bestselerowej powieści. Panującą dookoła
ciszę wypełniły słowa o pierwszym zakochaniu. Zakochaniu odnalezionemu przy
wspólnych obowiązkach. Ukrytej miłości. Miłości zakazanej. Miłości obiecującej
i szukającej swego. Miłości z dziecięcymi problemami. Miłości piętnastolatków z
Casity Don Bosco.
-Seńor, ja już nic nie wiem. Nic. Aaah.
-Może i lepiej. – odpowiedziałem łagodnym głosem, z resztą
innym nie byłbym w stanie - Czas pokaże. Będzie tak jak Bóg zechce, czyli
będzie najlepiej jak tylko może być. Jakby było inaczej, z pewnością nie doceniłabyś
tego…
Nastąpiła dłuższa cisza. Czuję jak przebiegają jej myśli.
Jak wszystko co zdarzyło się do tej pory kotłuje się w małej główce.
Przewracają się wspomnienia, przypominają się nowe doświadczenia. Powraca czas,
który przeminął.
- Zrobiło się zimno. Idziemy do domu?
- Pewnie. Powtarzamy za tydzień z nowymi doświadczeniami. A
nóż coś się zmieniło podczas wakacji?
-o super! Powtarzamy ! ;)
Rozmowa dużo dała. Nie tylko dla mojej młodszej przyjaciółki.
Dała pogląd na inne życie, na inne problemy, na dalekim kontynencie. Wszystko
inne, a jednak tak podobne. Wszystko tak, jak w jednej rodzinie.
Od jednego
Ojca…
jacek-traveler-misja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz