"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

wtorek, 23 września 2014

Kanion Colca


Dlaczego nie mogliśmy przegapić tego miejsca?


Dwukrotnie większy od Wielkiego Kanionu Kolorado. Najgłębszy ( chociaż mówią od niedawna, że najgłębszym jest kanion Cotahusi, oddalony 420km od Arequipy w Peru, jednak tylko z powodów turystycznych aby nie zabrakło tam zwiedzających).
Długi na 120 km, z maksymalną wysokością 4200m.n.p.m. Najwyższym szczytem w okolicy jest Coropuna 6613m.n.p.m. 

Początek Kanionu Colca

Rozpropagowany przez polskich kajakarzy w latach 70., którzy ruszyli w ekspedycje po Ameryce. Będąc pierwszymi odkrywcami tych terenów, mieli prawo do nadawania nazw. Dzięki temu w Kanionie istnieje Wodospad Jana Pawła II i Kanion Czekoladowy. Ich wyczyn został wpisany do Księgi Rekordów Guinessa.


Na Kanion Colca mieliśmy przeznaczony jeden dzień. Mniej więcej o 3 dni za mało. Całe szczęście dla takich turystów też jest przygotowana oferta. 

Jak zaplanować jednodniowe zwiedzanie Kanionu i jak wygląda cenowo?

Wszystkie wycieczki ruszają z Arequipy. Tam też biura podróży prześcigają się w ofertach i chociażby w okolicach Plaza de Armas jest ich mnóstwo. 

Wycieczka jednodniowa normalnie kosztuje 90 soli. Zawiera transport busem, przewodnika oraz śniadanie. Za obiad trzeba zapłacić dodatkowe 25 soli. Jest to szwedzki stół i jest dużo do wyboru. Pamiętajmy o dwóch zasadach. Jesteśmy w Peru i ludzie lubią się targować. Lepiej zarobić trochę niż nic, szczególnie jakby jedzenie miało się zmarnować. Tym sposobem zjedliśmy kilka dań za 15E. 

Trasa wycieczki prowadzi przez kilka miejscowości. Są robione przystanki w atrakcyjnych miejscach turystycznych po drodze do kanionu, jak i w samym kanionie. (o tym zaraz)

Do kosztów wyprawy należy doliczyć 70 soli za wejście do Kanionu Kolka. Jest to cena dla zagranicznych gości. Bilet obowiązuje również w Dolinie Wulkanów, które są oddalone kilka godzin od Arequipy. (Peruwiańczycy płacą 20 soli, a studenci peruwiańscy 5 soli). Wszystkie bilety można kupić w Arequipie lub bezpośrednio przed wjazdem do kanionu.



Tabliczka przy wejściu.



Droga przez rezerwat przyrody, gdzie można spotkać nietypowe objęte ochroną zwierzaki.


Czego możemy doświadczyć po drodze?

Na pewno choroby wysokościowej. Arequipa jest położona stosunkowo nisko, bo na 2325m.n.p.m, a po drodze przekracza się próg 5 tyś m.n.p.m. Herbata lub liście koki obowiązkowe dla niewparwionych. Nam się nic nie działo. 


Najwyższy punkt na trasie ok.5tyś m.n.p.m - taras widokowy na wulkany.

Mimo południa, najcieplejszych godzin w ciągu dnia, to wysokogórski wiatr działał jak porządna klimatyzacja. 


Powiedziałem sobie : łał!


Najwyższy szczyt, więc wieżyczki dziękczynne z kamieni muszą być wszędzie.


po drodze mijaliśmy jeszcze inne cudeńka z doliny wulkanów...


P.J


Co prawda przez szybę busa, ale i tak robi wrażenie...;o



Wikunia. Mielismy niemałe szczęście,  aby je zobaczyć w drodze powrotnej. Są bardzo płochliwe i nie jest ich zbyt dużo.

Rysunek wikuni znajduje się w herbie Peru.
Oba zdjęcia przedstawiają dziko żyjącą, prawnie chronioną Wikunię. Żyją w terenach powyżej 4 tyś m.n.p.m i tylko w okolicach peruwiańskich andów. Wszelkie wyroby z jej wełny liczy się w tysiącach złotych. (np. ponczo kosztuje 3 tysiące dolarów). Jest mniejsza od Alpak (sweterek z ich wełny liczy się w setkach złotych) i od pospolitych Lam ( sweterek w dziesiątkach złotych). 

Stado Vikuń.


Owoce kaktusa

"Zaraz zatrzymamy się na owoc, którego zapewne państwo nie znacie. Ostrzegam: nie jest to kiwi. Być może wygląda ale smakuje i pochodzi zupełnie z czego innego." Jadalne - spróbowaliśmy w formie loda. Są dwa typy: słodkie i kwaśne.


Prawdziwe lody kaktusowe ;)


Co możemy zobaczyć w Kanionie? 

Aby dojechać do punktu docelowego w kanionie przejeżdżamy przez kilka miasteczek: Choma, Maca i najbardziej rozwinięte z Chivay.

Chivay

Miastem znanym jako brama kanionu na wysokości 3630m.n.p.m, z którego bezpośrednio się rusza jest Chivay. Żyje z turyzmu. To tutaj wszystkie wycieczki mają posiłki oraz korzystają z atrakcji jaką są źródła termalne. (20 soli : 15 za wejście i 5 za przejście mostem linowym).

Małe i drogie - turystyczne. Nic nie przebije banos termales w Lares!


Wjeżdżając do kanionu przejeżdżamy przez wydrążony i zakurzony tunel w skale mijając miasteczka, jak Achoma, Maca. W nich zatrzymujemy się na zrobienie zdjęć widokom, posmakowanie tutejszych owoców, czy zrobienie zdjęć z alpakami, lamami i orłami.

Przypominam: We wszystkich miasteczkach (szczególnie tych turystycznych) i o każdą rzecz trzeba się targować.


Mirador

Przemierzając początkowy, najbardziej turystyczny etap kanionu czekają na nas unikalne widoki, ze specjalnie przygotowanymi tarasami. Każdy jest inny.  Na każdym są pamiątki, rękodzieła i tutejsze zwierzątka: alpaki, lamy i ptaki drapieżne gotowe do pozowania z turystami przed aparatami najnowszej generacji.



Widok na pola uprawne. Występuje tu mikroklimat dzięki czemu nawet pół metrowa różnica wysokości tarasu zmienia całkowicie warunki uprawy. Z jednej strony pomaga na różnorodność upraw, a z drugiej wymaga od rolnika niesamowitych zdolności i znajomości warunków. Każdy centymetr jest ważny.




Cruz del Condor

Najbardziej popularnym punktem widokowym jest Krzyż Kondorów. Głęboki na 1200 m. To właśnie do tego miejsca zmierzają wszyscy turyści.  Wszyscy wyczekują na szybujące tu kondory.Im wcześniej, tym lepiej. Ogrzewające się powietrze od pierwszych promieni słońca zachęca kondory do szybowania. Wcześniej zakopana padlina przez peruwiański rząd przekonuje wielkie ptaki, aby to właśnie w tym miejscu pojawiały się o danej porze dnia. Kiedyś wychodziło naturalnie, teraz dba się by nie ustawały w lotach, z obawy przed utratą turystów. Mimo to w czasie ich spektaklu wiedza ta odchodzi w niepamięć.



W miejscu Cruz del Condor byliśmy około 9:00. Mieliśmy szczęście zobaczyć trzy ostatnie kondory w akcji. Niesamowite. Te wielkie szybujące ptaki wykorzystujące ciepły prąd, rozpościerają skrzydła i rzucają się w przepaść. Z lekkością szybują, wykonując regularne koła. Wydaje się jakby każdy z nich odgrywał pierwszoplanową rolę przed gromadą turystów. Ich łagodny, majestatyczny lot w tak niesamowitym otoczeniu robi wrażenie i pozostawia wspomnienia na wiele, wiele dni.


Kondor w Kanionie Colca.


Kondor jest niesamowitym stworzeniem. To że jest wielki nie ulega wątpieniu. Podczas szybowania rozpiętość skrzydeł wynosi ok. 3 metrów. W 100% mięsożerny, a raczej padlinożerny, więc nie mamy co się bać. (człowiek jedząc same mięso umarłby po trzech latach). Żyją od 80 do 100 lat! Co ciekawe mają stałą życiową partnerkę, z którą silnie się wiążą. Do tego stopnia, że jak zostaje sam wzbija się na wysokość 7 tyś m.n.p.m i spada z całą prędkością w dół uderzając o ziemię.


Równie często spotyka się kolibry. Już nie tylko w programie Animal Planet...;)



Kanion - Cruz del Condor.



Bańos termales.




Okolice Chivay i gorących term.



Kanion Colca. Sercem i tak w jedym miejscu.




jacek-traveler


2 komentarze:

  1. Witam, moja koleżanka zrobiła też wolontariat w Peru. piękne doświdczenie. Zerknijcie, co napisała...
    https://magdalenavagabonda.wordpress.com/2017/10/05/wolontariat-misyjny-list-z-peru/
    Może też spróbujecie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłam z Peru miesiąc temu i jestem pod ogromnym wrażeniem tego co tam zobaczyłam chociaż mam duży niedosyt bo co można zobaczyć w dwa tygodnie. To tylko rozbudziło mój apetyt, polecam. Peru to było moje marzenie i się spełniło.

    OdpowiedzUsuń