"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

piątek, 12 września 2014

Lares - święto Narodzenia NMP oraz fotorelacja


LARES


Położone na 3200 m.n.p.m., oddalone o półtorej godziny jazdy samochodem od Calci. Malutkie miasteczko położone na zboczu góry. W centrum, tuż obok placu - placówka Don Bosco!



Pokaż Calca i Lares na większej mapie

Święto Narodzenie Najświętszej Maryi Panny obchodzone jest 8 września. Dlaczego znowu spotykamy się w Lares i to w takich okolicznościach? Zupełnie przypadkowo.

Najświętsza Maryja Panna w laresowej kaplicy.


Wiedziałem wcześniej, że 7-9 września w Lares będzie huczne świętowanie. Jedyna parafia prowadzona przez polskiego księdza Dariusza jest właśnie pod wezwaniem Narodzenia NMP. To oznacza, że Lares i okolice mają odpust i należy to uczcić. Były tańce, muzyka, przebierania - jednym słowem miniaturka święta w Calce. Niestety rzeczywistość nie jest zawsze kolorowa, bo pomimo częstych braku środków do życia, spożywania alkoholu nie brakuje.

Uczestnik tańczącej procesji.


W tych dniach nie mogłem przyjechać do Lares. Moje dzieciaczki nie mają wakacji i w domu czekają obowiązki. Jednak pojawił się kolejny prezent i tego dnia miałem odwieźć do Lares nowego administratora tamtej placówki i wrócić wieczorem! Nie dość, że przygoda gwarantowana, zdobywanie doświadczenia jako kierowca pick upa 4x4, to jeszcze załapałem się na tamtejsze tańce! Bosko!

Droga do Lares

Są dwie trasy, które powodują we mnie duży przypływ emocji. Jedna z nich to droga w Świętej Dolinie Inków z Cusco do Calci, a druga właśnie ta! Dlaczego? Powiedzmy, dużo się dzieje za oknem.

Calca-Lares, wys. ok 4 tyś.m.n.p.m

Tutejszy krajobraz dopełniają często spotykane przy drodze Alpaki! Niesamowite zdjęcie wykonane przez mojego pilota Anię Biskup - wolontariuszkę z San Lorenzo (dżungla)


Wiosna, lato, jezień, zima - nic po drodze Cie nie zatrzyma.



...a jednak zatrzyma ;) Chłopcy z tutejszych wiosek. Przerwa na Snickersa ;) / fot. A.Biskup


Po drodze nie tylko próbowaliśmy rozmawiać z dzieciaczkami mówiącymi w quechua. W Pewnym momencie zabrałem na stopa pewnego pana w tradycyjnym stroju - czerwonym poncho i zimowej kolorowej czapce.  Dodatkowo miał ze sobą wielką plecioną siatę wypchaną po brzegi zakupami oraz megafon... Tym razem się przyszczęściło i w domu będzie godzinkę szybciej. Oczywiście miejsce było tylko z tyłu.

ah! / fot. A.Biskup

Dla lubiących cztery kółka oraz ciekawych jak z ujęcia pilota wyglądała trasa zapraszam do obejrzenia poniższego krótkiego filmiku. ;)



Świętowanie

Przejdźmy jednak do części głównej - prezentacji 14 tańców ( większość o nazwie wayno "łajno")

Mini amfiteatr położony w górnej części miasta przed kaplicą.


Poniżej próbka tutejszych tańców.. :D







Sąsiadka. Strój świąteczny. Od codziennego różni go tylko liczba świecidełek.


Fotorelacja z wizyt w Lares


Dlaczego temu miejscu poświęcam tak dużo czasu? To miejsce szczególne. Nietypowe dzieciaki, które chce się odwiedzać, dwie polskie wolontariuszki Aga i Magda, z którymi pomagamy sobie nawzajem i wiele innych. ;)

Casita...(dom)

Reyna, 7.09.14r. Lares / fot. A.Biskup


Z Hermanem "Soldado". Z moim żołnierzem z Lares. Noga zaczęła krwawić, więc nie ma jak iść! / fot. A. Biskup


Najpierw trzeba porządnie wymyć - tym razem z mydłem. Później dezyfekcja i plasterek.


Z początku wyczuwało się dzikość dzieci. Jak już się dowiedziały, że to czarne w ręku to aparat, natychmiast odwracały swoje główki unikając magicznego pstryk!

Śniadanie. Dwie bułeczki  (wypiekane przez chłopaków) i mleko z proszku 

Z kolejną wizytą już coraz mniej bały się aparatu. Nawet później same nadskakiwały i prosiły o zdjęcia ;)

Najbardziej wstydliwe dziewczyny świata! :)


Niedzielne wyrabianie chleba, a raczej bułeczek. Mają wystarczyć na cały tydzień. 




Gemelos - bliźniacy. Jak dla mnie to przyszli burmistrzowie. Krzyczą, biegają, wszędzie ich pełno, rozkazują i zawsze mają coś do powiedzenia!
Kuchanie w Lares. Już to przerabialiśmy w innym świecie.

Podczas estudio. Odrabiamy lekcje. Czasy jeszcze za starej ekipy zarządczej. 



Na mieście...


Salon gier.

Oczywiście w centralnym miejscu na centralnym placu ( innych nie szukajcie, bo i tak nie znajdziecie ;) zawsze można coś kupić. W poniedziałki rozkłada się duży rynek.


Od lewej: Juka (jako ziemniak np. w zupie), banany, liście koki i limonki.


Liście koki są powszechnie dostępne w Peru. Właściwie na każdym ryneczku. To oznacza, że są legalne i stanowią dużą część tradycji.

W historii, zanim najechali Hiszpanie w XVIw. liście koki były zażywany tylko przez wykoso postawionych ludzi oraz osoby wykonujące ciężkie zawody (np. kurier biegnący przez andyjskie szczyty). Po dotarciu konkwistadoró nastąpiło gwałtowne jej rozpowszechnienie się, szczególnie wśród najuboższych. Chłopom pomagała pracować dłużej na polu zwalczając głód i dodając energię. Zawsze mieli woreczek liści przy sobie. Podobnie jest i dziś. Nie trudno jest spotkać starsze osoby żujące liście koki.

To co nas najbardzije interesuje: liście koki to nie narkotyk. Mają wiele właściwości zdrowotnych. pomagają w trawieniu, zapobiegają biegunkom, dodają energii i przede wszystkim zwalczają objawy choroby wysokościowej. Dopiero biali w 1860r., a dokładnie Niemiec Albert Niemann po raz pierwszy wyekstraktował z liści chlorowodorek kokainy. Początkowo powstały biały proszek stosowano jako środek znieczulający, jednak z czasem odkryto, że ma inne zalety, wpływające na jasność umysłu i pobudzające (niekoniecznie pod kontrolą) organizm.

Także liście koki - półprodukt białego proszku - jest bardzo zdrowy i popularny w peruwiańskich wysokościach. Można je dostać w postaci herbaty, czy słodkich cukierków.  ;-)


Tradycja to coś normalnego. 


W miejscowym sklepie. Tutaj bieg czasu można poxznać tylko po produktach...

Baños Termales...


W drodze..



Kolor wody wywołany wysokim nasyceniem minerałów. (tablica przy wejściu). Piękne otoczenie i gorąca woda.


Banos widziany z sąsiedniego szczytu. Jedyna w Peru z dużym basenem.


Ułożone kamienie na szczycie góry przez tutejszych ludzi w celu podziękowaniu  Matce Ziemii. Są związane z tym rytuały :  m.in polewanie wytworem z koki.



W tle dolina Lares z tymże miasteczkiem. Od lewej Laresanki: Magda i Aga. 


Transport...


Powrót. Dobrze jak bus jest pełny. Jeszcze lepiej jak przepełniony. Oczywiście z punktu widzenia kierowcy.

Zdarzają się i takie powroty...



W oczekiwaniu na busa...




jacek-traveler-misja



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz