"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

wtorek, 26 sierpnia 2014

Południowe Peru - Puno


Wypad za miasto


Podczas obcowania w okolicach Świętej Doliny Inków udaliśmy się na południe Peru. Wypragnione wakacje? - tak i nie. Tak, bo kto by nie chciał zobaczyć innego zakątka świata, szczególnie będąc już tu na miejscu. Nie, bo podczas tych wakacji zwiedzanie i podróżowanie jest na drugim planie. Wyrwaliśmy się z pustego domu na cztery dni beztroskiego odkrywania nieznanych nam terenów. Odpoczęliśmy? - hmm, utrzymywaliśmy takie tempo, że taksówki nie mogły na nas narzekać. ;)

Tak wyglądała nasza trasa: 



Pokaż Peru del Sur na większej mapie

Transport

W Peru jest szeroka oferta autobusów turystycznych docierających w najbardziej znane miejsca Peru. Nie wszystkie są bezpieczne, nie wszystkie mają wysoki komfort jazdy, nie wszystkie są czyste. Biorąc pod uwagę kilkunasto godzinną trasę, warto o tym pamiętać. Przede wszystkim o bezpieczeństwie. Składa się na nie sprawność autobusu, obsługa oraz renoma firmy. W związku z tym wybraliśmy jeden z najdroższych przewoźników spełniających wszystkie te kryteria - CRUZ DEL SUR.

Najmniejsze prawdopodobieństwo wypadków, zapewniony catering, bardzo dużo miejsca (głównie jeżdżą nim Amerykanie i pozostali gringo). Stan techniczny sprawdzany jest przed każdym wyjazdem, pasażerowie przechodzą kontrolę, sa nagrywani, a autobus nie jest zatrzymywany w celach rabunkowych ;)

W środku Cruz Del Sur.
Mimo, że najdroższy to można natrafić na promocje. My trafiliśmy :)


Puno



Miasto na południu Peru o którym ostrzegają wszyscy Peruwiańczycy. Chodzi o zimno, które oscyluje nawet w okół temperatur minusowych (szczególnie zimą - lipiec, sierpień).

Główna ulica w Puno.

Leży na wysokości 3830 m.n.p.m. i liczy około 100 tyś. mieszkańców. Powszechnie jest nazywane "stolicą folkloru" ze względu na bogactwo regionalnych strojów, masek i tańców.

Puno jest miastem znanym przede wszystkim z Jeziora Titicaca. Stąd jest najbardziej rozwinięte miejsce wypływów na pływające wyspy znajdujące się niedaleko miasta. Tak i my zrobiliśmy. Relacja z cudownego jeziora w kolejnym poście.


Z Cusco wyjechaliśmy o 22 docierając na 5 rano do Puno. Kolejny autobus do Arequipy mamy za równe dziesięć godzin. Przez ten czas opiekował się nami znajomy Peruwiańczyk z tych terenów - Wilignton! Pokazał nam wszystko, co możliwe w tak krótkim czasie. Dzięki!!!

Razem z Wilingtonem! Na trip udaliśmy się w trójkę: Aga (wolontariuszka z Lares, Ania i Ja).


Sillustani

Łapiąc pierwszy bus z centrum Puno udaliśmy się do Sillustani - cmentarz prastarej cywilizacji, obcującej tu wiele lat wcześniej niż Inkowie. Oddalone jest około 30 km od centrum miasta.
Po drodze musieliśmy wziąć jeszcze jedną taksówkę, która z racji braku turystów i środków transportu, czekała na nas przed wejściem. (codz. 8:00-17:00, 10 Soli)




Znajdują się tu grobowe wieże - chullpas - osiągające do 12 metrów wysokości.


Grobowiec ze spacjalnym "podestem" do wtaczania kolejnych kamieni.

Ciekawostką jest jak w tamtych czasach ludzie byli w stanie zbudować tak idealnie owalne grobowce, dopasowując poszczególne kamienie. Oryginalnie miały dwie warstwy.

Przekrój chullpas.


Wejście do środka stanowi niewielki otwór na dole, przez który można się wczołgać. Zwłoki układano w pozycji embrionalnej.

To i my się wczołgaliśmy. Nie polecam ciemno w środku i nic nie ma. Później trzeba się tłumaczyć, iż zależy nam na odkrywaniu kultury od środka, a znaków zakazujących przecież nie ma?

Nasza taksówka wyglądała w środku tak:


Jest to częsty widok. Nie raz można naliczyć po kilka medalików, czy wizerunków świętych na przedniej szybie. Mój rekord to dziesięć, sporych rozmiarów. Przy takich drogach i takiej jeździe to jedyna nadzieja na dotarcie do celu.

Skoro już jesteśmy w temacie samochodów i religijności...

Puno. Samochód przystrojony jako cześć dla Matki Boskie z Copacabany (praktycznie graniczy z Puno)


Chucuito i Inca Uyo


Małe miasteczko Chucuito liczące 7,9tyś mieszkańców oddalone od Puno o 20 minut lub o 2 sole za busa - jak kto woli. 

Widok na główny plac Chiucuito.





Przyjechaliśmy tu na obiad! Najlepsze w tym regionie świeże pstrągi z jeziora Titicaca oraz przepyszną zupę serwowaną w glinianych miseczkach. (Cały zestaw 10 soli).




Ostatnim miejsce naszego zwiedzania była pewna, dosyć nietypowa świątynia Inków - Inca Uyo. To dzięki niej przyjeżdżają tutaj turyści. Związana jest z płodnością. Więcej opowiem Wam, jak się spotkamy ;) (codz. 8:00-17:00, wstęp 5 soli)


Świątynia Płodności.


W końcu udało mi się złapać zdjęcie. Nie to, że obrazek ten się nie powtarza na mieście. Po prostu zawsze szybko jadą i nie zdążę wyjąć czegokolwiek do robienia zdjęć. ;)


W drodze do Puno. Jezioro Titikaka.



jacek.traveler


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz