"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

poniedziałek, 15 października 2012

Re: Taniec - casting

Wynik: 'Stety' nie dostałem się  :D Ale za to wszystko rozumiałem i wiem już jak wyglądają castingi dla baletmistrzów.

 Przebieg: Było wszystko tak jak myślałem. Wiedziałem, że muszę z kimś się zapoznać, bo sam moge nie dać rady w razie czego jak coś będzie potrzeba wytłumaczyć itd. Już przed wejściem do teatru spotkałem Nicolo, który przyjechał rano pociągiem skądś. Na liście startowej 45 osób, 23 numer mój. Zarejestrowaliśmy się i poszliśmy do szatni. Wtedy się zaczęło...przebieranie. Byłem świadom, że to będzie balet ale niestety nie wpadłem na pomysł żeby pożyczyć od jakiejś dziewczyny stringi i legginsy ;/ Wszyscy to mieli tylko nie ja. Jakoś dziwnie męsko się poczułem, ale mówię - dobra Paweł ( bo jestem na Ty ze sobą), przecież nikt Cie nie zna i nic nie stracisz, a wszyscy najwyżej będą się za Tobą oglądali. No i właśnie tego się bałem :D
 Później poszedłem już na salę. Wszystko wyglądało mniej więcej tak samo jak na "castingu" do Bałtyckiego Teatru Tańca w Gdańsku. Akompaniament na żywo z fortepianu, wszyscy byli profesjonalnymi tancerzami baletowymi, przed zajęciami się rozciągają, wszystkim wszystko dotykają, to nosem pięty z wyprostowaną nogą to zakładają specjalne gumy, żeby był opór, . A ja? A ja nie chciałem od razu się chwalić moim szpagatem. Żeby zobaczyć trzeba zasłużyć! Więc się nie spieszyłem z moją rozgrzewką. ( W sumie to dobrze, bo i tak zajęcia się rozpoczęły z godzinnym opóźnieniem). Przez ostatni miesiąc zbyt dużo się nie rozciągałem, więc szału nie było ;p

Zajęcia prowadził jakiś Włoch, był miły. Porozstawiał nas przy drążkach w odpowiedniej kolejności. Dobrze, że trafiło mi stać po środku (taktyka z BTT w Gdańsku). Zawsze widziałem jak robić ćwiczenie. Przede mną, za mną, z prawej strony, przy skłonie, przy odchyleniu, tylko z lewej strony była ściana ale dawałem rade. Porozumiewawczo wymieniliśmy się spojrzeniem z nauczycielem. Wszystko mu powiedziałem, że ja tu tylko jestem poćwiczyć, zobaczyć co i jak, nie zamierzam iść dalej ;p I chyba zrozumiał, bo w połowie powiedział, że dalej już nie dam rady. O dziwo powiedział też to do kilku innych ;o Więc nie odpadłem sam :D
 Później już sobie oglądałem co i jak. Rzeczywiście zaczęli robić różne wariacje bez drążków. Na taniec współczesny już się nie załapałem, bo zbyt długo musiałbym czekać.

Obserwacje: Teraz mogę powiedzieć, że na pewno miałem najkrótszą drogę z domu do teatru ( na prawdę 5 min pieszo), byłem jedynym blondynem, jedynym chłopakiem w krótkich spodenkach, który z problemem dotykał nosem kolana ;p
 Doszedłem do wniosku ( oczywiście nic sobie nie dodając), że byłem najbardziej męski z tego towarzystwa... Można sobie wyobrazić tancerza baletu w trykocie, Włocha, z kolczykiem w uchu, specyficznie obciętymi włosami, zakodowanymi ruchami rąk...a jak zapytałem jednego za mną ile czasu będzie to trwało - odpowiedział mi specyficznym i charakterystycznym dla pewnej grupy głosem. Było mi ciepło, z każdej strony.

Podsumowując: Myślę, że warto korzystać z okazji, które mamy pod nosem i nie bać się, że ktoś coś o Tobie pomyśli głupiego. Jeżeli nic złego nie robisz, to nie ma powodów, żeby nie iść tą drogą i nie próbować. Jakieś kolejne doświadczenie zebrane. Zobaczymy, co będzie w przyszłości, może gdzieś się przyda.


P.S Dzisiaj pada. Przygotuwuję się do wyjazdu do Rzymu i do mamuusi ;p Dobrze trafiło, że akurat na moim wydziale ten tydzień jest wolny od zajęć! Mam tylko Prawo włoskie i włoski :)

Pozdrawiam ! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz