"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

poniedziałek, 14 lipca 2014

¡Hola America del Sur!


Słowami wstępu

Zaczynamy kolejny etap w życiu. Na trzy miesiące przenosimy się na drugą półkulę, do Ameryki Południowej!
Mniej będzie postów typowo podróżniczych  jacka travelera(związanych z praktycznym odkrywaniem nowego lądu), a więcej relacji misjonarza (dzielącego się nową lekcją z życia )  ;-)


 Moja misja

                … i tak dzień po dniu, nowe zadania, nowe umiejętności i nowe doświadczenia. W małym pokoiku,przypominającym pudełko zapałek, pachnący latami 70-tymi, z brązowymi kafalekami na podłodze i krzywymi, białymi ścianami. Pomiędzy nimi mieści się tylko brzęcząca lodówka, rozpadające się łóżko i pozbawiona szuflad szafka zmieniająca się czasem w biurko. Wszystko w jednym rządku, bo na szerokość ledwo co się mieściłem. W tych warunkach język włoski otaczał mnie z każdej strony, nawet podczas snu. Dużo otrzymałem na tej wymianie. Zdecydowanie za dużo. Trzeba to wykorzystać. Trzeba się podzielić!

                Tak narodził się pomysł wyjazdu na misje. Wykorzystać to,  co dane mi było nauczyć się i otrzymać podczas  tego roku ale i całego życia. Wpisuję w wyszukiwarkę „misje wolontariat”. Na pierwszej stronie ukazuje się Salezjański Ośrodek Misyjny – Międzynarodowy Wolontariat Don Bosco. Aplikuję! Pytam czy ktoś chciałby dołączyć. Trudno.  Na pierwsze spotkanie jadę sam. 

                Maj 2014. Rok po rozpoczęciu comiesięcznych spotkań w Warszawie przygotowujących do wyjazdu. Właśnie zapada decyzja. Dyrektor podaje informację - jadę do Peru z Anią, tam gdzie chciałem. Dlaczego Peru? Otóż powód jest bardzo prosty. Sami powiedzcie, czy misje nie kojarzą się Wam przede wszystkim z Afryką? Ze znajomością angielskiego?  Z nauczaniem i przekazywaniem wiary? Przecież w Peru ponad 90% społeczeństwa to katolicy… Bóg o tym wiedział i wszystko wcześniej zaplanował. Nauka hiszpańskiego w czasie Erasmusa, samotne przygotowanie duchowe i poznawanie siebie na Malcie,  bycie wychowawcą i instruktorem na koloniach  i wiele wiele innych rzeczy, które pomagają mi teraz jeszcze lepiej pomagać moim małym peruwiańskim braciom. Wszystko jest zaplanowane, wystarczy podążać odpowiednią drogą. Znam do tego wskazówki. Powiem Wam później…

                Jednak czym tak naprawdę jest misja?  Tego już nie zdradzę. Każdy z nas odkryje to pod koniec września . W końcu jestem przeszczęśliwy, że mogę napisać zdanie siedzące w mojej głowie od pierwszego spotkania w Salezjańskim Ośrodku Misyjnym (SOM):

                Jestem dumny, że mogę być wolontariuszem na katolickiej misji Don Bosco!



Peru, Lima, 13.07.2014r.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz