"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

niedziela, 9 czerwca 2013

Malta 30.04 - 4.06





 Malta


Tym razem udałem się w samotną wyprawę w głąb Morza Śródziemnego aby przetestować nowy namiot, zobaczyć życie na wyspie i  wykąpać się w lazurowych wodach!

Spędziłem tam prawie sześć dni. Każdy dzień był zaplanowany, grafik napięty i w teorii wszystko zapięte na ostatni guzik. W rzeczywistości poszło jeszcze lepiej. Nie tylko zrealizowałem ustalony plan ale i odwiedziłem jedno miasto więcej znajdujące się na południu dzięki czemu zwiedziłem całą wyspę!

Poniżej przedstawię świat Malty, co mi się rzuciło w oczy, jak przetrwać noc bez hotelu i dlaczego to tak wszystko wygląda. Zapraszam! :D



Visualizzazione ingrandita della mappa


  Niewielka wysepka wielkości Krakowa położona na Morzu Śródziemnym w pobliżu włoskiej Sycylii.  Wstępując w 2004 do Unii Europejskiej stała się jej najmniejszym państwem. Jest uważana za najbardziej katolicki kraj w Europie (oczywiście poza Watykanem). Około 98% Maltańczyków to katolicy. Średnio praktykuje ponad połowa wiernych, co jest niespotykane w skali Europy. 

 Główną gałęzią gospodarki Malty jest nic innego jak turystyka. Na czas letni przyjeżdża tu wiele młodych ludzi do sezonowej pracy. Kolega z Hiszpanii-  Emilio, którego poznałem na miejscu znalazł pracę jako...przewodnik po Valletcie(?) dla hiszpańskich turystów!  Na drugi dzień zaczął studiować historię i ciekawostki Malty! ha! :D

W skład archipelagu Wysp Maltańskich wchodzi kilka wysepek jednak najważniejsze z nich to Gozo (wysepka mniej zaludniona, spokojna, podlegająca władzy Malty ale uwaga nie obowiązują te same bilety na środki transportu miejskiego!  :D)oraz z turystycznego punktu widzenia  - Comino (jeszcze bardziej wyludniona wyspa), gdzie znajduje się Błękitna Laguna.

Mapa nr 2. Malta i Gozo. Na południu lotnisko w miejscowości Luqa.

Wysepkę zamieszkuje 400 000 tyś mieszkańców przy czym samą stolicę - Vallettę - tylko 5,5tyś. 

 Żeby zrozumieć Maltę trzeba poznać zarys historii. Chodząc po wszystkich miastach prześladowała mnie postać św. Pawła, pamiątki rycerzy zakonnych i  wszechobecne dziedzictwo brytyjskie... dlaczego?

 Początki cywilizacji na Malcie sięgają aż 5200 lat p.n.e., gdy trafili tu z Sycylii pierwsi osadnicy.
 Od tej pory na przestrzeni dziejów wyspa przechodziła z rąk do rąk. Wszystko przez jej dogodne położenie aby móc swobodnie kontrolować centralny i wschodni basen Morza Śródziemnego.

W 60 n.e. na mieliźnie u brzegów wyspy rozbił się statek przewożący do Rzymu, jako więźnia, św. Pawła, który nawrócił Maltę na chrześcijaństwo.Obecnie jest wiele kościołów "Rozbitego statku św. Pawła", w Valletcie można zobaczyć relikwie dłoni, a w Rabacie groty i katakumby, w których św. Paweł nawracał pierwszych chrześcijan. Tam przejdziemy za chwilę ;)



 Kolejnym ważnym wydarzeniem z historii wyspy jest 18 maja 1565 kiedy to rozpoczął się atak liczącej żołnierzy armii tureckiej. Obrońcom, w skład których wchodziło kilkuset rycerzy zakonnych (Kawalerowie Maltańscy) , 2 tys. żołnierzy hiszpańskich i około 6 tys. ludności cywilnej, udało się ten atak całkowicie odeprzeć prawie cztery miesiące później i jest znane jako Wielkie Oblężenie Malty.
W celu lepszej obrony Wielki Mistrz Jean de la Valette rozpoczął w 1566 budowę nowego miasta na półwyspie, nazwanego od jego nazwiska Valletta.





Flaga
Malta, jako kolonia Brytyjska
W 1815 kongres wiedeński ustanowił Maltę kolonią brytyjską.
W 1934 roku wprowadzono język maltański jako, obok angielskiego, jako język urzędowy.

 W czasie II wojny światowej wyspa stała się brytyjskim "niezatapialnym lotniskowcem" i bazą okrętów podwodnych, stwarzając poważne zagrożenie dla dostaw zaopatrzenia dla wojsk Osi w Afryce Północnej. Malta również wymagała dostaw. Wojska Osi (Niemcy i Włosi) „oblegały” wyspę, niszcząc konwoje z zaopatrzeniem płynące na Maltę, intensywnie ją bombardując oraz zastawiając minami.

W 1947 Malta uzyskała autonomię wewnętrzną, a w 1963 proklamowane zostało powstanie Państwa Maltańskiego. Rok później Malta uzyskała całkowitą niepodległość jako członek brytyjskiej Wspólnoty Narodów. W 1967 układ ten został zerwany i dopiero po czterech latach udało się wynegocjować prowizoryczne porozumienie.
 W 1974 proklamowana została Republika Malty - Repubblika ta' Malta.


Sliema.

Do dzisiaj widać wiele pozostałości po panowaniu brytyjskim, są to między innymi: lewostronny ruch, język urzędowy angielski (obok maltańskiego), wpływy kuchni brytyjskiej - w szczególności steki, ryba z frytkami (fish and chips) oraz czerwone budki telefoniczne wzorowane na tych z Londynu.





 Jedną z najbardziej dochodowych „pozostałości” po brytyjskim panowaniu jest język angielski, który oficjalnie używa się na wyspie. Już od małego dzieci uczą się angielskiego. Wszystkie czasopisma sprzedawane w sklepach są po angielsku. Napisy na ulicach i w autobusach raczej w dwóch językach.

Normalnie mieszkańcy rozmawiają między sobą po Maltańsku. Strasznie dziwnie się czułem, gdy pytałem o drogę starszą babcię i mi odpowiadała natychmiast po angielsku :D Jakoś nie mogłem się przyzwyczaić, że wszyscy potrafią tu mówić w innym języku. Z drugiej strony rozmawiają bardzo zrozumiale. Nie mają ani akcentu amerykańskiego anie przesadnego akcentu brytyjskiego! Rozmawiają na luzie, po angielsku zrozumiałym dla wszystkich.

 Ze względu na położenie Malty oraz wszechobecny język angielski modne stało się przyjeżdżanie młodych - i nie tylko! - ludzi na kursy językowe.   Powstało mnóstwo dobrze prosperujących szkół językowych, które oferują intensywne zajęcia, po 6h dziennie. Średnio za miesiąc takiej nauki wychodzi 150E.

Oprócz angielskiego i maltańskiego większość mieszkańców zna też włoski. Nie raz słyszałem w sklepach jak sprzedawcy swobodnie rozmawiali z włoskimi klientami.

_     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _     _


Na Maltę leciałem Ryanairem płacąc 43E w dwie strony. Ciężko było dobrać terminy, żeby z kimś polecieć, a ja nie mogłem stracić takiej okazji, tym bardziej, że na dniach nie było żadnych egzaminów. Poleciałem sam, właściwie niezupełnie sam bo przez cały czas towarzyszyli mi:  2-osobowy namiot zwinięty w kwadratową paczkę, 10 śledzi rozłożonych w dwóch osobnych workach, 2 składane rurki, dmuchany materac i poduszka, śpiwór, kurtka, 5 koszulek, spodenki, bielizna, plastykowe sztućce, konserwy rybne, rodzynki, czekolada, mapy i bilety, przybory do mycia, ręcznik, golarka, latarka i aparat. Wszystko to nie mogło przekroczyć 55 cm x 40 cm x 20 cm i 10kg - oczywiście podczas lotu, na miejscu doszło jedzenie i woda :)

Oprócz tego zawsze w okół mnie byli zapoznani ludzie. Zawsze ktoś się mnie zapytał o drogę lub poprosił o zrobienie zdjęcie. Zawsze jakoś nawiązywała się rozmowa i po części wspólna przygoda. Nigdzie nie byłem zupełnie sam. W sumie można powiedzieć, że towarzyszy wyprawy zmieniałem jak rękawiczki :D

 

Dzień 1 - czwartek

- Msida, Gżira, Sliema, St. Julian's, Paceville - noc w hostelu



Visualizza Mia Malta 1 in una mappa di dimensioni maggiori

Wylądowałem około 15. Z półgodzinnym opóźnieniem. Pogoda: 20 stopni, wiatr. Lotnisko nowoczesne znajduje się w południowej części Malty w miejscowości Luqa (patrz wyżej mapa nr 2.).  Dojazd z/na lotnisko jest możliwy poprzez taksówkę, zamawiany wcześniej transport lub autobusy miejskie, których przystanki znajdują się pod samym terminalem.

Warto już na lotnisku przejść się do informacji turystycznej i wziąć kilka darmowych map (Malty, Valletty, Buggiby) oraz do stoiska Arriva - autobusów miejskich, gdzie możemy kupić bilety i otrzymać mapkę Malty z naniesionym rozkładem autobusów. Była to mapka z której korzystałem najczęściej i zawsze miałem pod ręką!!





Pierwsze, co mi się rzuciło w oczy to lewostronny ruch jazdy, kierownice po prawej stronie, palmy :D, dużo kotów i kaktusów. Poza tym odniosłem wrażenie jakby był w Marrakeszu czy Jerozolimie ( w których nigdy nie byłem xD), wszędzie unosił się kurz, widać było biedę i prostotę budynków. Dodatkowo pojawiały się samochody o których pomału zapominamy jak fors escort, stare hyundaie, datsuny. Bardzo mało jest Volkswagenów, natomiast sporo Porsche i trafiło się jedno Ferrari ale z kierownicą po lewej stronie ;)


Widok z murów obronnych Msidy

Pierwsze dwie noce spałem w hostelu, ponieważ miał dobrą lokalizację do zwiedzenia okolic.


Tego dnia udałem się na wieczorne zwiedzanie linii brzegowej i pobliskich miast jak Sliema, St. Julian's czy Paceville. Wszystkie miasteczka się zlewały ze względu na swoje podobieństwo. W Sliemie możemy podziwiać Vallettę usytuowaną na drugim brzegu oraz  "latające" łódki ze względu na przeźroczysta wodę.


Sliema.


Sliema.




Sliema.


Valletta widziana z brzegu Sliemy.

W St. Julian's możemy przejść się brzegiem morza, natomiast Paceville to typowe miasteczko studenckie. Jest ulica Wilga na której znajdują się same dyskoteki, puby i nocne kluby. Dodatkowo w pobliżu są kina, bowling i dyskoteka na plaży. Tam miasto żyje nocą, pozostałe okolice śpią w ciszy... - że śpią mogłem się przekonać, bo ostatni dzienny autobus nie przyjechał, a do nocnego brakowało kilku godzin, więc na pieszo wracałem do hostelu, ostatecznie docierając w piątek ;)

Paceville :D

Hostel   --> "NSTS Campus Residence and hostel"

Może zbyt dużego doświadczenia nie mam jeszcze w hostelach ale podsumowując wszystko wychodzi na pierwsze miejsce. (http://www.hostelsclub.com/hostel-it-27664.html ). Czysto, schludnie i kulturalnie. Bardzo dużo studentów z całego świata. Cena jeszcze zaliczała się do przedsezonowych i zapłaciłem 9E za noc. Większość to pokoje 5-osobowe z własną łazienką. Wi-fi dostępne na parterze. Wliczone śniadanie oraz możliwość korzystania z basenu ;)



Ogólnie nocowałem tu 3 noce (2 na początku i jedna na koniec pobytu). Pozostałe dwie w namiocie. Może wygodniej się śpi na łóżku ale chociaż nie miałem nocnej orkiestry (chrapali jak nie wiem!) + prysznica o 5 rano..;o ;D
 

W hostelu spotkałem mieszkałem z dwoma Słowakami, Portugalczykiem i Hiszpanem. Jeden ze Słowaków przyjechał na kurs językowy a reszta do pracy. Najlepszy kontakt miałem ze Słowakiem i Hiszpanem, z którymi dużoo gadałem, uczyłem się hiszpańskiego itd.... ;))

W hostelu przewijało się wiele ludzi (poznałem kilku Polaków z pokoju obok xD) i chyba najlepsze miejsce do poznania nowych osób i wspólnego zwiedzania. Miałem kilka propozycji niestety nikt nie pasował do mojego trybu i zadowalaliśmy się wieczornymi rozmowami ;)


Dzień 2 - piątek

 Sliema, Valletta, Paola, Tarxien, Blue Grotto, Hagar Qim  - noc w hostelu



Visualizza Mia Malta 2 in una mappa di dimensioni maggiori

Drugiego dnia trzeba było zaprzyjaźnić się z autobusami, bo odległość do pokonania była już trochę większa. Skoro już o nich mowa...


Autobusy


Od kilku lat po Malcie przestały jeździć sławne, stare autobusy a w ich miejsce weszły nowe, z klimatyzacją Mercedesy i King Longi. Są jedynym transportem, który sprawnie dowiezie nas w każde miejsce na Malcie - używając jednego biletu na całej wyspie.



Są różne rodzaje biletów. Najbardziej opłaca się kupić 7-dniowy za 12E (taki kupiłem) z nieograniczoną ilością przejazdów lub jak ktoś jest na kilka dni - dzienny za 2,6E.
 Szczegóły, rozkład itd: http://www.arriva.com.mt/ticket-type?l=1

Większość autobusów ma jedno wejście. Dzięki temu nikt nie wejdzie bez biletu, bo zawsze trzeba pokazać go kierowcy. Często jeździ ich dwóch. Ponadto zdarzają się kontrole biletów przez odrębnych kanarów. Mi podczas pobytu zdarzyła się jedna.

Jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa...
 Na autobusy się czeka...heh tak się czeka i później się czeka i siada i stoi i się przechodzi ale wciąż się czeka... Jest powieszony rozkład i to bardzo przejrzyście pokazujący godziny, bo może UE nakazała ale autobusy jeżdżą każdy jeden z własnym zegarkiem. (przypomnę: w czwartek jeden nie przyjechał, więc do hostelu dostałem się w piątek). W piątek czekałem 15 min dłużej, przeszedłem dalej i za 2 min przyjechał opóźniony autobus...(!) na szczęście zatrzymał się pomiędzy przystankami jak machnąłem! (A ! przystanki są na zawołanie! niestety.. więc jeśli macie do wyboru założyć najpierw plecak, czy machnąć do kierowcy MACHAJCIE najpierw, bo inaczej powtórzycie mój błąd i dalej będziecie sobie czekać i czekać ;) ).

Raz czekałem minutę, a raz  ponad czterdzieści. Nawet jak autobus jeździ co pół godziny. Jeden przyjechał 15 min szybciej, a drugi 15 min później, a ja byłem w luce. 
Czasami może w ogóle nie przyjechać, bo kierowca uzna że jest zbyt duże opóźnienie i ominie kilka przystanków. Tak się zdarzyło, jak jechałem na lotnisko, kierowca pytał się czy ktoś chce do Paoli...niestety chcieli ;p Często autobusy robią wielkie pętle, zanim dojadą do ostatniej stacji, więc z weźcie sobie margines czasu na dojazd na lotnisko ;)


Wróćmy do samego dnia.

Valletta jest najdalej wysuniętą na południe europejską stolicą. Chciałem wejść do Teatr Manoela (trzeci najstarszy teatr na świecie), jednak wejście kosztowało aż 5E, po to żeby zobaczyć widownie i scenę, więc nie skorzystałem. Idąc główną ulicą Valletty  Triq ir-Repubblika zobaczymy większość ciekawych zabytków jak Konkatedrę Św. Jana, czy bibliotekę publiczną. Są też różne muzea wojenne, do których wstęp kosztuje średnio 6E.



Ulice przypominają włoskie miasteczka. Przecinają się ze sobą pod kątem prostym. Całe miasto zostało otoczone szeregiem umocnień.



Pan złapany na gorącym uczynku ! :D haha i to niechcący :D



o 12:00 obywają się salwy z armat.


Paola :

-małe miasteczko, właściwie przejściowe, żeby dojść do Temples - ruin świątynnych



Tarxien:
- doszedłem tutaj, żeby zobaczyć wypromowane wszędzie ruiny świątyń. Właściwie nie wiedziałem czego się spodziewać, a głupio było nie zobaczyć o co tam tak właściwie chodzi. Wystarczyło mi zrobienia zdjęcia przez płot. Nie odróżniłbym tego od jakiejś budowy, a samo wejście kosztowało 6E, także nie polecam ;)






Tarxien Temples...


Blue Grotto - Niebieska Grota




Tutaj rodzi się pytanie warto czy nie warto zobaczyć? Jedyna możliwość, żeby dokładnie zobaczyć grotę i błękitną wodę pod nią to dostanie się tam specjalną łódeczką. Wszyscy turyści są chętni. Za taką opcję trzeba zapłacić 8E. Według mnie dwa razy za dużo.  Cała wyprawa trwa 20min, wpływamy w kilka mniejszych grot oraz pod największą z nich Blue Grotto. Woda rzeczywiście jest przezroczysta, a miejscami pojawia się piękny błękit. Ten sam efekt mamy płynąc na Błękitną Lagunę na północnej Malcie. Decyzja należy do Was ;)

Tym razem całe popołudnie spędziłem z parą z Francji. Razem czekaliśmy na autobusy, razem płynęliśmy i wracaliśmy z grot ;) Z dziewczyną spotkałem się raz jeszcze, przez przypadek, jadąc na lotnisko ;)


Hagar Qim Temples

Widziałem z autobusu i w przewodnikach. Polecam tym, którzy się interesują antycznymi budowlami. Ja wolałem jechać dalej i nie czekać na kolejny autobus ;p

Dzień 3 - sobota

  -Mdina, Rabat, Dingli Clifs, Busket Gardens, Bugibba, Qawra - 1 noc w namiocie



Visualizza Mia Malta 3 in una mappa di dimensioni maggiori

W tym dniu postanowiłem pojechać do Mdiny i Rabatu, pomału przemieszczając się na północ Malty.


Mdina: 


ELBLĄG moje miasto! - Mdina.
Miasteczko, leżące na szczycie wzgórza, otaczają średniowieczne fortyfikacje. Charakteryzują je bardzo wąskie uliczki i żółtej barwy domy zbudowane jak z klocków. Obecnie  w Mdinie mieszka zaledwie 400 osób. Tylko stałym mieszkańcom wolno wjeżdżać do miasta samochodami, dlatego ulice są przeważnie puste. Nie bez powodu więc Mdina nazywana jest "miastem ciszy". Możemy usłyszeć pędzące bryczki, dzwonki i tupot koni ledwo mieszczących się w miejskim labiryncie. Należy do nielicznych atrakcji architektonicznych Malty, w których powstaniu nie mieli udziału joannici.





Katedra Św. Piotra i Pawła z  charakterystyczną czerwoną kopułą- wiele malowideł i rzeźb przedstawia sceny z życia św. Pawła.





Rabat: 

Rabat stał się przedmieściem Mdiny.  Obecnie w Rabacie można obejrzeć kościoły, kaplice, pozostałości z czasów rzymskich i katakumby.





Kościół  św. Pawła, ufundowany w 1575 r., lecz przebudowany w 1692 r., powstał w miejscu jednej z najwcześniejszych kaplic chrześcijańskich na Malcie. Najciekawszym obiektem jest Grota św. Pawła. Według miejscowej tradycji właśnie tutaj św. Paweł spędził kilka godzin, nauczając pierwszych chrześcijan.

Pod całym Rabatem ciągnie się sieć katakumb, z których zbadano dotąd komnaty na powierzchni 3 km2. Niektóre są udostępnione zwiedzającym, inne znajdują się pod później wybudowanymi domami, jeszcze inne służą jako piwnice.

Wejście do Grot kosztuje 5E lub 3,5E dla studentów.

Tutaj spotkałem kolejnych Polaków. Tym razem parę z...Gdańska!

P.S Jadąc do Rabatu przejeżdża się koło bardzo reprezentacyjnego budynku. Jest to Amerykańska Ambasada! Wszyscy w normalnych budynkach tylko Ci wybudowali jakiś drugi Pentagon.


Klify Dingli:

Jak widać pogoda nie świeciła przykładem.


Jadąc na klify kolejny raz dała się we znaki uprzejmość mieszkańców Malty. Tym razem widząc mnie z mapą jadącego w tym kierunku bez pytania dokąd zmierzam powiedzieli mi kiedy mam wysiąść i którędy najlepiej dojść do klifów. To już kolejny raz kiedy sami zaczynają rozmowę pomagając, wyjaśniając i wskazując drogę. Zawsze bez pośpiechu i z dokładną instrukcją aby turysta zrozumiał ;)

I oto całe klify. Piękne. Ta.


Po wyjściu z autobusu byłem przewodnikiem całej grupki :D Tylko ja słyszałem instrukcję, więc wszyscy podążali za mną :D Widocznie się sprawdziłem, bo dwie Panie z Polski chwaliły mnie i cieszyły się, że był taki ktoś kto znał drogę. Później dopiero się ujawniłem jako ich rodak :D



Ogrody Buskett 





Z klifów udałem się do rozsławionych ogrodów Buskett. Chciałem przejść po klifach i później ładną drogą. Na mapie i w przewodniku wyglądało pięknie! Skończyło się na skakaniu po polach i maszerowaniu po różnych wiejskich drogach :) 



W samym ogrodzie szału nie było. Zjadłem drugie śniadanie - oczywiście w towarzystwie palm - pooglądałem rosnące cytryny i poszedłem na przystanek, chcąc udać się do oddalonego o kilka kilometrów Rabatu. Nie zachęciła mnie wizja godzinnego oczekiwania na niewiadomy autobus, więc tym razem w towarzystwie nieco starszej Niemki (sama szukała towarzysza aby dojść do centrum) udałem się na dworzec :-) Przyjechała tu na miesiąc w celu odbycia kursu języka angielskiego.




P.S Rozmowa toczyła się naturalnie dopóki nie powiedzieliśmy sobie skąd jesteśmy... xD



Bugibba, Qawra



Z Rabatu udałem się na północny półwysep do Bugibby i Qawry, dwóch nadmorskich miasteczek sklejonych ze sobą. Właściwie oprócz plaż nie ma tam nic do roboty. Ceny są trochę niższe niż w Vallettcie. Ten dzień kojarzy mi się ze straszną pogodą. Było 18 stopni, zachmurzone niebo i strasznie wiało. Z resztą przez cały mój pobyt temperatura wahała się od 18 do 25 stopni. (mieliście cieplej w Polsce ;p) i obowiązkowo silne wiatry. W Bugibbie pierwszy raz jadłem w McDonalds nad samym morzem. (jakby było czym się chwalić ;p ale chodziło o darmowe wi-fi ;).




Tutaj też spotkałem dwie panie z klifów. Oczywiście one mnie poznały ale ja ich nie... Zaczepiły mnie po Polsku, więc chociaż wiedziałem skąd są. Później wspomniały coś o klifach, więc wszystko się wyjaśniło. :D
 Malta jest za mała. Ciągle spotyka się Polaków. Jesteśmy wszędzie ;) Nawet pisząc notatki po drodze musiałem pisać niewyraźnie, żeby przypadkiem ktoś nie zaczął czytać na głos ;p  Każdy z turystów przyjeżdżający na własną rękę odwiedza najbardziej znane miejsca. Nie raz się zdarzyło, że na drugi, trzeci dzień ponownie się spotykaliśmy ze "starymi" znajomymi ;)


Zbliżał się wieczór. Zaopatrzyłem się w żywność i pojechałem szukać miejsca aby rozbić swój namiot. Priorytetem była niewidoczność namiotu, izolacja od ludzi ale zarazem miejsce niedalekie od przystanku.
Takie miejsce znalazłem niedaleko miejscowości Mellieha, na czyimś polu, schowany za drzewem i kamieniami. Miałem widok na Zatokę św. Pawła i na Buggibę nocą.


Niestety wzgórze zrobiło swoje i pomimo naturalnych zasłon w nocy nieźle wiało i trzęsło namiotem ale ustał ;) Była nauczka na kolejną noc ;)

Dzień 4 - niedziela

  -Mellieha, Golden Bay, Ghan Tuffieha, Buggibba, Qawra - 2 noc w namiocie



Visualizza Mia Malta 4 in una mappa di dimensioni maggiori



Mellieha

 Wstałem dosyć wcześnie i udałem się (oczywiście autobusem) na północ do pobliskiego miasta aby znaleźć kościół. Maltańskiego w ogóle nie rozumiem więc wypadałoby pójść na mszę po angielsku. Znalazłem taką o 10:00 w jakimś małym kościółku pod wielkim kościołem. Jak się później okazało było to wyjątkowe miejsce...



Do mszy miałem jeszcze z 3 godziny, więc poszedłem zwiedzić miasto, zobaczyłem z góry wykute w skałach w latach II wojny światowej jedne z najdłuższych na wyspie schrony  (Mellieha Shelters) i udałem się na śniadanie na Mellieha Bay - jedną z atrakcyjniejszych plaż w tym rejonie  ;)






Mellieha Shelters


Mellieha Bay

Zaczęła się msza. Dziwnie w tym języku. Mały kościółek, a w środku mały obraz Matki Boskiej. Po prawej tablica z mapą Madonn w Europie. Obok Częstochowy, czy Lourdes znajduję się właśnie wizerunek Matki z Mellieha! Byłem w jedynym Sanktuarium Maryjnym najcenniejszym na Malcie.


W tym czasie była  Pierwsza Komunia. / Szkoły podstawowe.


Jak później doczytałem Grota Madonny jest miejscem kultu maryjnego.Nazywana The Grotto of Our Lady. Ta naturalna grota związana jest z chrześcijaństwem od jego początków. Według przekazów miał ją odwiedzić apostoł Paweł, gdy przebywał na Malcie w roku 60–tym po rozbiciu się o pobliskie skały statku, którym płynął z Palestyny do Rzymu. Jednak największą tutejszą świętością jest fresk – obraz Madonny, namalować miał go rzekomo, w tym samym roku, apostoł Łukasz. Uznawany on jest za najstarszy poświęcony Matce Bożej obraz na wyspach Maltańskich.
W1990 roku odwiedził je i modlił się w nim papież Jan Paweł II dzięki czemu plac nosi Jego nazwę.

Na bocznych ścianach dziedzińca umieszczono jednolite, duże tablice z białego marmuru, z wykutymi na nich tekstami modlitwy do Matki Bożej z Mellieħy w kilku językach, w tym polskim.



Golden Bay

Jedna z najbardziej znanych i uczęszczanych plaż na Malcie. W pobliżu jest też kilka innych pięknych piaszczystych miejsc. Myślę, że zdjęcia wystarczą. :)



Tutaj spotkałem się kolejny raz z polską parą z Gdańska ;)

Rano pogoda nie była zbyt dobra, oto co napisałem na miejscu...
"Ludzie są szaleni. Magia Malty sprawia, że potrafią leżeć w samych strojach kąpielowych na plaży! Co więcej, używają nawet olejków do opalania! Wszystko byłoby na miejscu, gdyby nie było 20 stopni, porywistego wiatru i pełnego zachmurzenia. Może coś ze mną nie tak skoro jako nieliczny leżę podparty, ubrany w buty jeansy i kurtkę - zapiętą pod samą szyję."

"Część ludzi się kąpie. Podobają im się fale. Szkoda, że wychodzą cali w trawach i wodorostach naniesionych przez duże fale."


Ghan Tuffieha 

 Kolejne z pięknych plaż, troszeczkę mniej zatłoczona. Wykorzystują to surferzy, których nie brak przy wietrznej pogodzie. Polecam przejście się po wszystkich plażach, bo z każdego miejsca są niezapomniane widoki.


 
Buggiba




Krótka wizyta aby zaopatrzyć się w żywność i skorzystać z szybkiego internetu w zapoznanym McD. 

Na koniec dnia dojechałem do najwyżej położonej na północ miejscowości Cirkewwa, która słynie tylko z przebudowanego za środków UE portu morskiego skąd wypływa się do Gozo i Comino.

Stamtąd szedłem w dół szukając miejsca do rozstawienia namiotu. Po półgodzinnym spacerze znalazłem polankę otoczoną drzewkami i krzakami tuż nad zatoką i plażą Mellieha Bay i trzy minuty od przystanku autobusowego! Miejsce bardzo wygodne i sprzyjające biwakowaniu. Tej nocy obyło się bez hałasów i bez żadnego wiatru!





Dzień 5 - poniedziałek

  -Cirkewwa, Blue Laggon, Msida (Hostel), Marsaxlokk - ostatnia noc w hostelu



Visualizza Mia Malta 5 in una mappa di dimensioni maggiori

Jak widać na mapie tego dnia przejechałem całą wyspę. Chciałem dopełnić misję zwiedzenia całej wyspy i oszczędzając czas w poprzednich dniach wystarczyło go aby jeszcze wieczorem udać się na południe do Marsaxlokk...

Ten dzień miał być dniem kulminacyjnym. Po super przespanej nocy (jakbym był z towarzystwem  moglibyśmy nocować w tamtym miejscu cały czas! było naprawdę^^ super!) w panie była przeprawa promem na Błękitną Lagunę na wysepce Comino. Pogoda dopisała! Był to najbardziej słoneczny dzień, a wiatr nie był już taki mocny.





Płynąłem stateczkiem z firmy United, gdzie bilet w dwie strony kosztuje 10E. (dużego biznesu nie zrobiłem ale wynegocjowałem 1E mniej xD). Bilet na Gozo kosztuje 4,65E w jedną stronę i płynie się zdecydowanie większym promem.


Niespodziewanie samo płynięcie po morzu sprawiło mi dużo frajdę! :D Szczególnie w drodze powrotnej kiedy zwiedzaliśmy groty przy Comino i były naprawdę duże fale. Nie raz porządnie nas zalewało ale i tak nie odpuściłem miejsca na  dziobie :D



Na Comino byłem już o 10. Nie ma co ukrywać byłem pierwszym turystą, który zastał pracowników przy rozkładaniu leżaków. Na smażenie się miałem jeszcze czas, wiec poszedłem zwiedzać wyspę. Malutka i nic specjalnego na niej nie ma. Bardzo sucha i co chwilę słychać mniejsze koleżanki jaszczurki uciekające przed każdym postawionym krokiem. ;)

Plaża przy naprawdę błękitnej, przezroczystej wodzie jest bardzo mała i w dodatku każdy możliwy centymetr zajęty jest przez rozstawione leżaki, które można sobie wynająć. Jak to Polak potrafi, znalazłem idealne miejsce, najbliżej wody pół na piasku pół na kamieniach. Czułem się tam dobrze :D Nie wiem jak ale od razu zapoznała się ze mną sąsiadująca para - Słowak i Niemiec (który często pracuje w Gorzowie Wlkp ;p) Rozmawialiśmy, robiliśmy sobie zdjęcia i było fajnie :D Ze względu na moją pozycję nie raz robiłem jakiejś parze zdjęcie. Myślałem, żeby zacząć zbierać po kilka euro - wyjazd na pewno by się zwrócił :D



Woda nie była zbyt ciepła. Mogę ją porównać z morzem Liguryjskim koło Cinque Terre. Najlepsze były miny ludzi jak z radością patrzyli na wodę, byli spragnieni kapieli i nagle taki szok od stóp do głowy! aaaa! zimna!! :D Ale pływając było w sam raz.


chociaż czepka nie musiałem mieć xD eh...masakra. ;p


Około 15 wróciłem na Maltę, gdzie przejeżdżając wzdłuż północnego wybrzeża dotarłem do hostelu. Tam przygotowałem się na ostatni (nieplanowany wcześniej) punktu programu jakim było odwiedzenie miasteczka Marsaxlokk!

W tym mieście słynny jest wielki, niedzielny targ rybny.

Wieczorną wycieczkę potraktowałem jako spokojny, wieczorny spacer i  trening fotografii. Miasteczko bardzo spokojne, z dużą ilości łodzi rybackich, starszych ludzi odpoczywających na ławkach, wędkarzy. Zatrzymałem się u jednego z nich i zaczęliśmy rozmawiać. Może temat niecodzienny, bo o przestępczości.
Ostrzegał mnie, że zdarzają się grupki "kolesi", którzy szukają zaczepek i mogą być później większe problemy. Sam miał jedną taką historię. Opowiadał, że są tez zorganizowane grupy ale zajmują się raczej poważniejszymi sprawami, a nie zwykłymi turystami ;p Wtedy się nie bawią tylko zdejmują każdego, o każdej porze i bawią się z policją.



Przykładem może być ostatnie wydarzenie, 2 dni temu (podczas mojego pobytu). Najpierw opowiedział mi o tym wędkarz, później przeczytałem w gazecie, że w Marsa (z 2-3 km od hostelu :D) było zabójstwo. O 11:00 podjechał samochód przed sklep i pistolecikiem ściągnęli gościa. Jest to już grubsza sprawa, która ma wiele czarnych interesów, także my jako turyści nie mamy właściwie czego się bać. Najwyżej musimy uciekać, co by nie dostać odłamkami :D Mówiąc na poważnie wszędzie jest niebezpieczeństwo i trzeba się z tym liczyć i podróżować z głową. Sami mieszkańcy są życzliwi i przyjaźnie nastawieni, co wynika z ich religijności ale także chcąc czy nie chcąc dajemy im chleb.



Nowy kolega z Malty zaprosił mnie tej samej nocy na ryby na 3:00! Byłoby super ale nie miałem jak dojechać, bo było w innym miasteczku :)

Gdy się ściemniało udałem się z powrotem do hostelu. Tym razem sprawnie, bez długiego czekania na autobusy ;)

Dzień 6 - wtorek




Visualizza tutta la Malta in una mappa di dimensioni maggiori


Powyższa mapa przedstawia wszystkie trasy pokonane autobusem w ciągu całego pobytu. Punkt północny to położenie hostelu, południowy lotnisko.
Najważniejsze, że cały wyjazd przebiegł bezpiecznie i zgodnie z planem. Wszystkie moje rozpiski funkcjonowały w rzeczywistości, chodzenie z plecakiem nie stwarzało większych problemów, podobnie jak dzikie noclegi. Dzięki Bogu.

Ostatniego dnia było oficjalne zakończenie planu, czyli popływanie w basenie hostelowym i krótkie opalanie! Dużo pakowania nie było. Pożegnałem się ze znajomymi i udałem się na lotnisko na lot o 13:45.


Tym razem na lotnisku śledzie nie przeszły. W Pisie Pani chciała je obejrzeć ale uśmiechnęła się i przepuściła. Na Malcie nie mogłem wybrać innej kolejki i musiałem udać się do dwóch młodych kontrolerów. Śledzie miałem rozdzielone w dwóch workach. Czasami nie chcą przepuszczać plecaka drugi raz, więc chociaż część śledzi by się uratowało.
Plecak stanął na skanowaniu. Musiałem wszystko wyciągać. Czepnął się śledzi.
-śledzie nie przejdą.
-dzień dobry. Dlaczego nie przejdą?
-hm. Są niedozwolone.
-Przecież ja je tu przywiozłem z Pisy. Tam sprawdzali i powiedzieli, że są ok.
- Może Pan nadać, jako bagaż normalny.
-Tak ale będę płacił dodatkowo. Nie możliwe żeby nieprzeszły. Czy każde lotnisko ma swoje prawa czy istnieje jedno Międzynarodowe Prawo na wszystkich lotniskach?
-jest jedno, takie same międzynarodowe.
-to w takim razie czemu tam przechodzą, a tu nie?
(tu młody kontroler zaczął się denerwować. Zawołał kierownika aby się upewnić, pooglądał kilkanaście sekund i powiedział nie. W międzyczasie młody kazał mi wyciągnąć rurki od namiotu...psując kształt mojego dotychczas wymiarowego bagażu podręcznego.)
-Rurki są dobre, śledzie zabieramy i jeszcze raz przepuścimy plecak
-dobrze, to proszę dać mi woreczek od śledzi, on przejdzie na pewno.
(plecak przechodzi jeszcze raz. Oczywiście się zatrzymał, bo schowana była druga paczka. Udając zaskoczonego:)
-znowu coś jest? ;o
-ma pan jeszcze gdzieś tam te śledzie
-nie możliwe ;o ...aa rzeczywiście..! (i oddałem mu wszystkie śledzie) Może przepuści Pan jeszcze raz, bo nie jestem pewien czy to naprawdę wszystkie...
-...

i poszedłem na salę oczekiwań... ;)



___________________________________________________________________________

 Co nowego po Malcie?

1) Odkryłem nowe znaczenie twierdzenia "lubię podróżować". W moim przypadku lubię podróżować znaczy lubię przemieszczać się. Więcej radości daje mi przemieszczanie się jakimś środkiem transportu, czy nawet idąc na pieszo niż same zwiedzanie zdobytych celów. Więcej pasji i przyjemności daje mi znajdowanie na mapie zabytków i odnajdywanie ich w rzeczywistości niż samo oglądanie... Obejrzeć można w google pictures natomiast tego, co zobaczymy i doświadczymy po drodze już nie. :]

2) Następnym razem muszę zaopatrzyć się w bardziej odpowiednie buty. Zdecydowanie musi być wyższa podeszwa, bo trampki (nawet jak bardziej wytrzymałe od normalnych) nie nadają się na dłuższe wyprawy, za bardzo czuć każdy kamień i zbyt duża siła napiera na piętę. (ojej ale profesjonalnie się zrobiło xD niedługo będę wybrzydzał jak księżniczka... Kiedyś butów nie mieli i było im dobrze.)


3) Przydałoby się znaleźć śledzie namiotowe wykonane  innego materiału, który bez problemy przechodziłby na KAŻDYM lotnisko a może lepiej na KAŻDEJ odprawie, bo wydaje mi się, że to zależy od ludzi a nie od prawa. Co prawda śledzie nie zawsze są potrzebne ale skoro mogą się przydać...

Dwa Maltańskie piwa - bez wątpienia żółte wygrywa.


Jeżeli macie jakieś pytania co do swojego wyjazdu albo wskazówki, co mógłbym opisać więcej - piszcie śmiało najwyżej się na Was obrażę. :D ;))


Aktualności

 Hiszpański

W ubiegły czwartek zaliczyłem egzamin na poziom B1  języka hiszpańskiego. Co prawda minimalnie ale certyfikat jest! Dzięki temu pod koniec miesiąca będę mógł przystąpić do egzaminu B2 z włoskiego oraz do egzaminu z hiszpańskiego na uniwersytecie, który będzie się wliczał do mojego toku studiów i uzyskam 6 punktów ECTS.

Jestem bardzo szczęśliwy z tego powodu, bo nie przypuszczałem nawet w pierwszym semestrze że zacznę się uczyć hiszpańskiego. Niecałe trzy miesiące z tym językiem, nieudolne rozmowy ze znajomymi Hiszpanami, słuchanie piosenek, czytanie gazet, w między czasie podróże i ostatecznie udało się! Uff. Oczywiście dużo pomogła mi znajomość włoskiego. Konstrukcja czasów i zagadnień gramatycznych jest w większości taka sama, trzeba tylko wyrazić ją innymi słowami, nieco zmienionymi, krótszymi i bardziej sepleniącymi :D

P.S Znowu miałem tekst o parach homoseksualnych...!!

 Najbliższy egzamin już 13 czerwca. Hiszpański na uniwersytecie, pisemny + ustny. Czy trudniejszy? Ciężko powiedzieć.

Wycieczki

Wczoraj wróciłem z 2-dniowego pobytu w Arezzo. Odwiedziłem pewną znajomą^^:* i byłem na jednym wydarzeniu, które jest związane z Włochami jak pizza...ale o tyn później ;) Aktualnie jest u mnie gość i jutro jedziemy na cały dzień do Rzymu. Niestety nie da się spotkać Franciszka chyba, że nas niespodziewanie zaprosi ;o :D


Plany na przyszłość

 Wiem, że tutaj mama będzie bardzo szczęśliwa ale chodzą mi po głowie różne pomysły. ;p Jeżeli będę miał do wyboru jakieś atrakcje/wyjazdy to w pierwszej kolejności chciałbym spróbować nurkowania z butlą, skoku ze spadochronem oraz jakiejś dłuższej morskiej wyprawy :) Któż wie! :)




Serdecznie pozdrawiam z 22 stopniowej Florencji! 

I życzę dobrego tygodnia! :*

UŚMIECH ! ;)

 



© W większości post napisany w Arezzo

2 komentarze:

  1. Czyli generalnie opłaca się jechać? Czy raczej kraj nadaje się tylko do plażowania?

    Co tak u Ciebie zimno? My w Krk mamy dziś aż 34 stopnie i jest dość duszno, ale za to słońce świeci!

    Wik

    OdpowiedzUsuń
  2. Jacek! Witaj:) kolejny post, który czytam z przyjemnością mimo, że powinnam zająć się nauką do sesji... Czasem jak wchodzę na Twojego bloga to żałuję, że wybrałam moją uczelnię do studiowania :/ Zazdroszczę Ci tych wszystkich niesamowitych przygód, ludzi, miejsc, wydarzeń. Ale właśnie nikt inny tylko TY na to w pełni zasługuje:) tyle się nie widzieliśmy, że już teraz widzę, że bardzo się zmieniłeś. Może kiedyś spotkamy się gdzieś...np w... Prowansji... :P ?? :*

    OdpowiedzUsuń