Widok z autostrady |
Sobota rano, ładna pogoda, ciepło, nie ma zbyt dużo do robienia, a pomysłów wiele - czas spełnić jeden z nich - wybrać się w góry! W pobliżu nie ma wysokich szczytów ale za to jest dużo toskańskich wzgórz. Najbliżej nas jest Góra Prato, jednak zbyt blisko i będzie na nią czas później.
Postyanowiliśmy pojchać do Pistoi, miasteczka oddalonego 30 km od Florencji.
Była sobota, więc ryneczek był otwarty. Większość zabytków przykrytych rusztowaniami - przygotowania do sezonu - odrestarowywanie.
Zaszliśmy do informacji turystycznej po mapy i ogólnie, gdzie tu można się udać poza miasto. Dużego wyboru nie było, a mapa skończyła się już na obrzeżach miasta, więc za bardzo nam się nie przydała. Mimo wszystko jakby ktoś chciał to mam! ;)
Pan z informacji znał dobrze Bułgarię i Polskę! Mówił, że w Pistoi mieszka dużo Polaków, dobrze pracują i są mili, nawet sam ma przyjaciół z Polski ;)
Bonsai xD |
Co z tego, że już połowa lutego! Oni wiecznie są spóźnieni... (Włosi)
Zapytałem czy nie są to prazypadkiem wodery (buty do łowienia ryb) - okazało się że nie ! ;o |
Nie chodziło nam również, żeby zwiedziać, więc przeszliśmy miasto i udaliśmo się w górę i w górę...
Każda przygoda zaczyna się tak samo! Trzeba wyjść z domu, a jeszce wcześniej - dobrze się przygotować. Kilka warstw, przedmioty do rytuałów leśnych (coś ostrego, ogniowego, dającego światło i ciepło) oraz...jedzenie i picie. Tym razem przenieśliśmy miasto do lasu, bo z samego rana kupiliśmy i zapakowaliśmy na wynos - 2 kebaby :D Towarzyszyły mi przed dłuższy czas w plecaku :p
Zobaczyliśmy ten akwedukt, wiadukt już z miasta...wydawał się bardzo daleko, jednak wszystko jest możliwe i od tej pory był naszym celem. |
Chwila przerwy w ogrodzie oliwnym...mm.. |
Uciec od chińczyków, od tłoku Florencji , połoźyć się na zielonej powierchni, z pofalowanym przed sobą i niebieskim na górze... mmm.. |
Gdzie było możliwe dążyliśmy do ośnieżonych szczytów. Jednak z każdym krokiem i one się oddalały ;/ Pozostało nam cieszyć się białym resztkami... :-)
połowa trasy (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że połowa ;p) widok z klasztoru na Pitoię. |
ta chata, nazwana przeze mnie "stara budowla", będzie widoczna na filmiku ;)
dorwałem przyjaciele, w końcu jest raźniej ;) Później się okazał bardzo pomocnyy ;) |
Ostatnie podchody. Dżungla. Zapytałem pewną panią, czy jest jakaś inna droga... "Wszystkie drogi są pozamykane, a reszta tereny prywatne i dużo psów". Ha !
W najcieższym etapie wspinaczki, znaleźliśmy dużo kości...hmm |
przeprawy ciąg dalszy... ;)
Szczyt !
Koło wiaduktu, widok na Pitoię. |
Wyszliśmy na główną drogę i niechcący ( albo bardzo byliśmy z tego faktu zadowoleni) znaleźliśmy przystanek i ostatni autobus tego dnia zjeżdżający do Pisoti pod samą stację! :D 1,5E za bilet, ale nie o kwotę tu chodzi tylko o zbieranie tej kwoty... Kierowca nie miał jak wydać, więc zapłaciliśmy monetami po 10 i 5 centów! :D
Ostatecznie, czekając na autobus powrotny zjedliśmy keBABY! :D Po tylu godzinach nie było czuć, że są zimne i że cały sos wypłynął :D Za to plecak pachnie do dzisiaj...
Florencja - Pistoia , Pistoia - Florencja - 30km, więc wygoda nie gra roli z jednym ale (o tym zaraz). Pociągiem koszt podróży w jedną strone 4,20E, autobusem z firmy VaiBus 3,25. Wybraliśmy autobus i po 35min bylismy na miejscu.
Te jedno ALE! Warto jechać autobusem,ALE tylko tym, który jedzie przeez autostradę! W drodze powrotnej wzięliśmy autobus miejski, który zatrzymywał się co przystanek (Od Pistoi przez Prato, Sesto Fiorentino itd..), jechał 1,5H (wyjechaliśmy o 18, w domu o 19:30), oczywiście nie było miejsca do siedzenia i na dodatek był kanary, znaczy się kontrola biletów^^. Jeszcze ani razu nie zdażyło mi się, żeby ktokolwiek sprawdzał bilety na trasie międzymiastowej. Zupełnie odwrotnie niż w komunikacji miejskiej, gdzie zdażają się bardzo często. (grzywna min. 50E).
Hulia ! :D - Valentin też był dobrze przygotowany w razie nagłej zmiany pogody albo niegu po pas! :D |
Pozdrawiam !! :))
Jacek (Paweł ;P ), może mi nie uwierzysz, ale wciąż czuje zapach tego kebaba i wypływającego sie sosu.... Mmniam :))
OdpowiedzUsuńPrzez przypadek trafiłam na Twojego bloga i bardzo się cieszę z tego powodu bo mogę sobie poczytać i dowiedzieć się więcej o Twoim życiu we Włoszech :)
OdpowiedzUsuńNazywam się Daria mam 21 lat i od 2 miesięcy mieszkam w Pistoi na razie uczę się języka i mam nadzieję znaleźć tu pracę ale na wszystko przyjdzie czas :) Na pewno będę śledziła Twojego bloga :) Pozdrawiam
e-mail dariaiskierka20@o2.pl
Najlepsze jest to, że byłeś na mercato a ja tam chodzę co środę i sobotę bo mieszkam niedaleko a na placu co miałeś zdjęcie często przesiaduje jak jest ładna pogoda bo z domu mam do niego 5 minut :)
OdpowiedzUsuńDaria