"Przyszłość należy do Was, do młodych. Trzeba abyście wchodzili na wielkie drogi historii nie tylko tu w Europie, ale na wszystkich kontynentach i wszędzie ażebyście stawali się świadkami chrystusowych błogosławieństw."
JPII

UPORZĄDKOWANY BLOG NA MOJEJ NOWEJ STRONIE:
http://jacektraveler.wixsite.com/jacek-traveler

Wyświetlenia

środa, 26 lutego 2014

Wiedeń - Model European Union - 12-17 luty 2014


Wiedeń 

Czas goni, więc tym razem naprawdę nie będę się rozpisywał. Nie będzie opisu ciekawych miejsc ani wielu praktycznych informacji o Wiedniu, chociaż można by temu poświęcić kilka dni... Tym razem byłem bardziej hmm "służbowo" ;)


 Nataliya - rodzinnie z Ukrainy, jednak od dwóch lat studiuje w Polsce. Dołączyła w Katowicach i razem obeszliśmy kilka razy całe miasto ;)

Do Wiednia przyjechałem PolskimBusem za 170zł w obie strony. Kosztowało to trochę godzin, jednak to aż tak bardzo mi nie przeszkadza, tym bardziej jak po drodze spotykało się ciekawych ludzi. Mógłbym tu się rozpisać o pewnym zbiegu okoliczności. Otóż w Katowicach wsiadło dużo Hiszpanów, Erasmusów. Jeden dosiadł się do mnie. Rozmawialiśmy z godzinę, wymieniając się różnymi informacjami. Wysiadał w Bratysławie, mieliśmy się już nigdy nie zobaczyć, bo razem z grupą miał wyjechać w Europę. ha ha ha.
W drodze powrotnej z Wiednia, usiadłem na samym końcu. Przystanek Bratysława. Mieliśmy już odjeżdżać ale drzwi ponownie się otwierają. Wsiada jakaś grupa. (o niee.. znowu nie będzie pojedynczego miejsca, nawet na końcu). Zbliża się jakaś znajoma szara bluza.. to on. Minął wiele wolnych miejsc i doszedł do końca. Usiadł na jedynym wolnym miejscu obok mnie. Czekało na niego! Przez kolejne 6 godzin nie mogliśmy się nadziwić :D "increíble..." Tym razem opowiedzieliśmy jak było i czy zapowiedziane plany sprzed 4 dni się sprawdziły... ;)


"Wracając" do Wiednia - po co właściwie tam pojechałem?

- aby zobaczyć jak wygląda świat polityki międzynarodowej od wewnątrz.

Od razu muszę uspokoić, że tam mnie w przyszłości na pewno mnie nie będzie ;p

Parlament Europejski - Ja =  0:1  

z partyjną siostrą bliźniaczką / podczas sesji ze strony sekretarza..

Model Unii Europejskiej jest to konferencja podczas której przeprowadza się symulację procesu legislacyjnego. Zakwalifikowani uczestnicy zostali podzieleni na członków Parlamentu Europejskiego oraz członków Rady Unii Europejskiej. Trzecią grupą byli dziennikarze. Każdy uczestnik był przydzielony do innego państwa niż z którego pochodził. Pracowaliśmy na dwóch projektach ustawach dotyczących tymczasowej pracy i ochrony granic UE. Naszym zadaniem było:
- zgłaszanie poprawek
- dyskutowanie o nich, przekonując pozostałych członków PE
- robienie koalicji, aby nasza poprawka została włączona
- branie udziału w konferencji prasowych przedstawiając pozycję partii
- glosowanie nad poprawkami i ostatecznie nad całą ustawą

Po zatwierdzaniu poprawek zamienialiśmy się ustawami z Radą UE i głosowaliśmy nad poprawkami wprowadzonymi przez nich. Wszystko kończyło się ostatecznym głosowaniem w Parlamencie Europejskim, zatwierdzając lub odrzucając dany projekt ustawy.

w czasie sesji...


Zostałem przydzielony do grupy politycznej: Zieloni/ Wolny Sojusz Europejski. Szału nie było ale chociaż śmiechu kupa! :D
Dodatkowo byłem reprezentantem Francji. Identyczną sytuację miała Iryna z Białorusi! Był tylko jeden taki przypadek :D Od tej pory wszystko robiliśmy razem. Przygotowywaliśmy stanowisko, pisaliśmy poprawki, głosowaliśmy tak samo i oczywiście zostaliśmy usadzeni obok siebie. Bliźniaki.

Greens/EFA: Polska, Białoruś, Austria, Hiszpania, Węgry. Koleżanka Gabi z Austrii zbytnio do serca wzięła przynależność partyjną... ;p

Z Anią - Polska ekipa ;) Deputowany PE i Minister Rady UE

Chociaż osób rozmawiających po polsku było więcej, to tylko nasza dwójka była z prawdziwej polskiej krwi i kości :D






Cieszę się, że mogłem być uczestnikiem jako członek Parlamentu Europejskiego, bo wiem, że to nie dla mnie. Reprezentować stanowisko państwa, partii, robić chwilowe koalicje, przekonywać innych jak przy sprzedaży odkurzacza, namawiać owijając słowami...to chyba nie jest spełnienie marzeń ;)

Ktoś mi powiedział: ale zobacz ile kasy dostają właściwie za nic nierobienie! - heh a czym jest kasa... zawsze będzie Ci jej mało. Czym jest kasa jak robisz to co Ci nie leży...

Wiadomo, nie tylko to robią posłowie PE i pewnie jakbym miał się w tym odnaleźć to bym mógł się tego podjąć. Ale po co, skoro mogę spróbować czegoś innego?


Możliwe, że w Radzie UE byłoby inaczej, reprezentując tylko jedno państwo i dbając o jego interes. Może jeszcze tego zasmakuje w niedalekiej przyszłości ;)






Trochę Wiednia..

Jak co roku na głównym placu przed ratuszem było duże lodowisko z ciekawymi alejkami ;)) Czas nie pozwolił aby zasmakować tego lodu.. Może następnym razem! 

Ratusz 

Robiąc rundkę po mieście zwiedzaliśmy nie tylko na zewnątrz ale również wchodziliśmy wszędzie gdzie się dało :D



Uniwersytet Wiedeński

Krążąc po różnych uliczkach, czytając wszystkie tabliczki moje oczy natknęły się na Mozarthaus... "O kurcze ! Natalia! To dom Mozarta! :D" Przez przypadek stanęliśmy pod jego drzwiami ale chyba go nie było...
Uświadomiłem sobie, że tak jak w Rzymie każda uliczka na pewno ma niesamowitą historię i każda płytka jest cenna, tak w Wiedniu co drzwi mieszkał ktoś wybitnie utalentowany i znany na cały świat...

MozartHaus
Do tej "podróży" nie przygotowywałem się pod względem turystycznym, co warto zwiedzić, gdzie pójść itd. Dlaczego? Po pierwsze przygotowania do konferencji zajęły baaaaardzoo dużo czasu, a po drugie nie byłem pewny ile czasu wolnego da się wcisnąć podczas wyjazdu. Ostatecznie jestem zadowolony, bo dzięki wskazówkom miejscowym zobaczyliśmy nie tylko najważniejsze rzeczy ale również posmakowaliśmy typowych austriackich potraw ;)


Jakby ktoś przeoczył. To chyba można parkować..

Zahaczyliśmy też park, gdzie odbywają się koncerty Straussa. (najtańszy bilet 26E). Po 21 godzinach jazdy, i kilku godzinach chodzenia po mieście w oczekiwaniu na check-in w hotelu, przy wiosennej pogodzie, zwykła ławka w parku okazał się rajem... ;)

Park miejski, Johann Strauss (Austriak)

W planie konferencji było zwiedzanie austriackiego parlamentu. Można wiele pisać o historii, nawet mam ulotki. Co zapamiętałem? Że został częściowo zburzony podczas II wojny światowej, jest zrobiony na styl grecki, skąd wywodzi się cała "demokracja" . 

Parlament Austriacki
Na koniec wydarzenia, organizatorzy zostali zapytani, czy było coś śmiesznego lub coś wyjątkowego, co nie zdarzyło się nigdy przedtem. Otóż: Pierwszy raz w historii podczas grupowego zwiedzania zgubiło się kilka osób! haha :D - przyszli politycy i to w parlamencie haha :D


Jedna z sal, historyczna, na której odbywają się tylko najważniejsze sesje.

Ostatniego dnia, kiedy każdy pomału się rozjeżdżał w swoje stronę, uzbieraliśmy grupkę 30 osób i poszliśmy do typowej austriackiej knajpy na sznycla po wiedeńsku :D


Z bliźniaczką Iryną - obecnie na Erasmusie w Szwecji ;)

Tego dnia mieliśmy autobus dopiero o 22, więc pozostało nam 6 godzin zwiedzania. Zawitaliśmy do Belwederu oraz...


Belweder, barokowy pałac w którym obecnie są muzea. 
...pałacu Schönbrunn. Pałac ma 1441 komnat, jest wpisany z UNESCO. To w nim w Wielkiej Galerii tańczono podczas Kongresu Wiedeńskiego (1814-1815).

 Pałac Schönbrunn

 Na listę światowego dziedzictwa UNESCO zostało również wpisane w 2001 r. centrum miasta. Wśród wspaniałych budowli wyróżnia się Katedra Świętego Szczepana Męczennika. Najwyższa wieża ma 136,4m. ;)



W niedziele byłem tu razem z Nataliyą na Mszy świętej. Po Florencji, Rzymie, Mediolanie to kolejna ważna katedra, w której mogłem uczestniczyć jak miejscowi wierni. Tym razem było również wyjątkowo. Otóż z oczekiwanego języka angielskiego ksiądz zaczął po niemiecku... I tak przypomniało mi się, że Samstag to jednak sobota, czyli dzień w którym msza jest po angielsku ;p W ten sposób pierwszy raz w życiu modliłem się po niemiecku :D




Z całego wyjazdu najcudowniejsi byli ludzie. Byłem w pokoju (zazwyczaj tylko w nocy bo od 8 do 23 nie było nas w hotelu) z Bułgarem, nade mną spał kolega z Egiptu, a obok z Kosowa. Znaczy spokojnie, nie było ciasno, bo każdy miał swoje, indywidualne łóżko! ;p  Bezcenne są rozmowy o swojej kulturze, jak to naprawdę wygląda w danym państwie, a jak media przedstawiają gdzie indziej. Nawet wymieniliśmy się swoimi walutami! Żal ścisnął Endryta (Kosowo), jak zobaczył, że ma Euro hehe :D

Z nimi żegnałem się 3 razy! Raz na koniec konferencji, później... i tu już sam nie wierzyłem - na jednej ze stacji metra podczas ostatnich godzin w Wiedniu!!! --> niby nic takiego, ale biorąc pod uwagę 5 nitek metra....i ponad sto stacji...i to, że kolejka odjeżdża średnio co 3 min.. heeh . Ostatni raz pożegnaliśmy się
w hotelu odbierając rzeczy z przechowalni... tu już było brak słów i musiało zostać zatwierdzone zdjęciem..;)

Pożegnanie nr.3 : Endryt (Kosowo), Ja, Kushtrim (Kosowo), Muhammed (Egipt)

Podczas tego wyjazdu pierwszy raz miałem styczność z ludźmi z Kosowa - już za nimi tęsknie, otwarci, szczerzy, pomocni i uśmiechnięci, a przede wszystkim ludzcy! - nie zakładający masek zadufanych polityków!



________


Aktualnie pakuję się do Rzymu! Wylot jutro o 12:30 z Modlina. Powrót do Gdańska 6 kwietnia. Będzie się działo... jesteśmy w kontakcie! chociaż nie wiadomo jak to będzie z internetem ;)


Pozdrawiam ! :*


do usłyszenia ze stolicy Włoch !





jacek.traveler


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz